piątek, 16 sierpnia 2013

SZUKAM POMOCY!

Zastanawiam się czy nie przyjąć kogoś do pomocy, więc jeśli jest ktoś chętny to przyjmę na próbę i jeśli będzie nam się dobrze współpracowało ta osoba/y zostanie/ą na stałe. ;)


Chętna/y? Wyślij do mnie podstawowe informacje o sobie i przykładowy imagin o którymś z chłopców lub nawet o całej piątce. 
Temat? Jaki chcecie, ale bez przesady, bo ja chcę przeżyć. XD


PISZCIE NA TEN E-MAIL:
kozmarysia2@gmail.com

#58 Zayn (zawiera kawałek +18)

Pierwsza część: (+18)

Opadłam zmęczona w jego ramiona. Zamknęłam oczy starając się wyrównać oddech, a on otoczył mnie ciepłem swojego ciała starając się ogrzać moją nagość leżącą na chłodnej podłodze. Któraś z kolei rundka wyssała ze mnie resztki energii (bardziej dosłownie niż wam się wydaje). Ucałował moją spoconą skroń powoli zjeżdżając przez policzek, szyję, obojczyk, aż do zgłębienia między moimi piersiami. Nagle znalazł się nade mną na czworakach ssając wcześniej wspomniane miejsce swoimi namiętnymi wargami. Wypięłam się w jego stronę, układając usta w literkę 'o', a moje dłonie znalazły swoje miejsce w jego włosach delikatnie ciągnąc. Po kilku chwilach zacząć śpiewać początek piosenki "Where Have You Been", jeszcze bardziej mnie tym napalając.

I've been everywhere, man
Looking for someone
Someone who can please me
Love me all night long

Jedna z jego dłoni niespodziewanie zaczęła kręcić kółeczka wokół mojej łechtaczki. Na taki kontakt nie byłam przygotowana, a moje oczy szeroko się otworzyły. Doprowadza mnie do szału fakt, że unika czułego miejsca torturując moje zmęczone i delikatne jak nigdy nerwy.
- Zayn... Proszę, skończmy już na dziś. - wyjęczałam zaczynając odczuwać dyskomfort.
- Na pewno? - spojrzał mi głęboko w oczy.
- Tak, przepraszam. - zarumieniłam się przygryzając wargę.
Pokręcił głową zaprzestając swoją tak bardzo rozpraszającą mnie czynność.
- Nie chcę sprawiać ci bólu, każdy ma jakąś granicę. - uśmiechnął się i ucałował moje czoło.
Wiecie jak to jest czuć się bezpiecznym w ramionach zakazanego owocu? Ja wiem i to za dobrze. Kilka razy pod przykrywką nocy zaprowadził mnie do swojego mieszkania i tam pieprzył aż do poranku. Kiedyś przez przypadek poznałam jego trzyletnią córeczkę i panikowałam, że będę powodem przez który jego związek się rozpadnie. Ale okazało się, że matka dziewczynki kompletnie ich olała i po porodzie wyemigrowała z kraju, więc moje obawy zmalały. Pozostał jedynie problem czy mała Roxanne nie nakryje nas kiedyś.
Wtuliłam się w jego prawy bok powoli uświadamiając sobie co dzisiaj zrobiliśmy źle. Jak z torpedy wróciłam do pozycji siedzącej i analizowałam fakty.

fuck, fuck, fuck. nie zabezpieczyliśmy się. fuck, fuck, fuck.

- Wszystko dob- - przerwałam mu.
- Zayn, mam pytanie. Mogę? - powiedziałam wpatrując się w ścianę.
- Jasne, co jest? - złapał mnie za rękę.
- Czy czułeś się dzisiaj jakoś inaczej podczas seksu? Chodzi mi o odczucia fizyczne. - od razu sprostowałam.
- Emmm, szczerze to tak. Dlaczego pytasz?
Wstałam i zaczęłam się ubierać obmyślając w głowie odpowiedź. Chyba prosto z mostu będzie najlepiej.
- Bo nie użyliśmy kondoma. - zwróciłam się do niego już całkowicie ubrana kiedy zapinał spodnie.
Jego oczy poszerzyły się do rozmiaru pięciozłotówek, a moje zaszły łzami. Czułam, że zaraz nogi odmówią mi posłuszeństwa więc podeszłam do biurka, naparłam na nie obiema rękoma i pochyliłam głowę dając się ponieść emocjom. Zacisnęłam niewiarygodnie mocno powieki i zaczęłam głęboko oddychać - byleby nie pozwolić reszcie łez zlecieć po moich policzkach.

---------------------------------------------------------------------------------
Buhahaha, wiem, że lubicie gdy kończy się w takich momentach i od razu mówię, że nie będzie więcej części. XD
Krótkie i pozostawia niedosyt - oto mi chodziło. ;)

PS: Jak coś to zmieniłam swoją nazwę z Marychaa na Marykhln, żeby nie było, że kogoś nowego przyjęłam. XD

piątek, 9 sierpnia 2013

#57 (wybrany przez ciebie chłopak)

 Dla Dashy. ♥
Włączcie tą piosenkę, tak dla nastroju.


Odeszłam.
Pewnie zadajecie sobie pytanie "Dlaczego ona odeszła?", a to nie jest łatwe do wytłumaczenia. Niełatwo jest również podjąć decyzję o odejściu od drugiej osoby, ale co jeśli ta osoba się zmieniła? Dała się wciągnąć w śmietnik społeczeństwa? Okazała się kimś innym? Nie była kimś za kogo się podawała? Nie wiem jak wy, ale ja nie lubię być poniżana i mieszana z gównem przed znajomymi mojego chłopaka.

Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty.
To też nie diabeł rogaty. 

Odeszłam i nie wrócę. To, że obiecał poprawę nie oznacza, że jestem głupia, naiwna i można mnie wykorzystywać, prawda? Prawda. Każdy ma jakiś limit wytrzymałości, każdy ma jakiś kres. Ale przecież twój lub raczej nasz koniec był zaplanowany, ustalony za moimi plecami. Spiski zawsze były twoją specjalnością, ale, że posunąłeś się aż do zakładu? To do ciebie nie podobne mój drogi. Zawsze działasz według wcześniej ustalonego planu, a spontaniczność jest u ciebie rzadkością. Ciekawa jestem co cię skusiło do jego przyjęcia. Pieniądze czy może alkoholowe zabawy w towarzystwie twoich niebezpiecznych znajomych? Pewnie nigdy nie będzie dane mi się dowiedzieć.

Ani miłość kiedy jedno płacze
a drugie po nim skacze. 


Całowałeś, pocieszałeś, obiecywałeś i co z tego mam? Panie i panowie oto odpowiedź: NIC. Dałam się wrobić w miłość, miłość jednostronną, dla ciebie nic nieznaczącą. Może tak miało być? Może Bóg cię wysłał, ponieważ chciał uodpornić mnie przed światem? Może, ale w moich oczach i tak nic cię nie usprawiedliwia. Jesteś po prostu kolejnym... nie wiem jak cię nazwać, ale bądź pewien, że nie jest to pochlebne określenie.

Miłość to żaden film w żadnym kinie
ani róże ani całusy małe, duże. 
 


No kurwa, dałam się nabrać. Teraz pewnie śmiejesz się ze swoimi głupimi znajomymi, w jakimś głupim barze z jakąś głupią laską u boku. A ja? A ja siedzę w kółko przesłuchując naszej piosenki w kółko powtarzając jej słowa "When something is broken, and you try to fix it. Trying to repair it anyway you can". Wytykam sobie jaka to byłam głupia by "ugryźć jabłko". Obwiniam ciebie, a może to moja wina? Może w ten sposób chciałeś dać mi nauczkę? Ale za co? Czy kiedykolwiek cię skrzywdziłam? Raczej nie... Zresztą sama już nie wiem co robić, co myśleć. Mam mętlik w głowie, którego sprawcą na pewno jesteś ty. A wiesz co boli najbardziej? Że zwierzyłam ci się z mojej przeszłości, zaufałam, dałam się zmylić twoimi czułymi słówkami. Tylko ty znasz mój słaby punkt, teraz jedynie czekam aż użyjesz go przeciw mnie.

Ale miłość - kiedy jedno spada w dół,
drugie ciągnie je ku górze. 


-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Miał być długi, ale brak weny jest moim utrapieniem. Przepraszam, że przeczytaliście to gówno.
No i przepraszam za czas oczekiwania, ale pierwsze zdanie powinno wszystko wytłumaczyć.

PS: Proszę, dajcie mi znać co myślicie.
PPS do Dashy: Miał być Louis, ale mam nadzieję, że się nie obraziłaś. ;)
xx