wtorek, 23 kwietnia 2013

#51 Zayn

- Zayn! Prosiłam cię o coś, o tą jedną jedyną głupią rzecz, wymagałam tylko tego żebyś trzymał język za zębami! - krzyczałam rozwścieczona na mojego chłopaka.
- Ale przecież ja nic nie powiedziałem! Bez histerii, [t.i.]... - śmiał się ze mnie.
- Ale udostępniłeś zdjęcie! Dlaczego nie umiesz uszanować żadnej mojej decyzji, co?! - popchnęłam go.
Chwycił moje nadgarstki jedną dłonią a drugą uniósł mój podbródek bym patrzyła w jego brązowe oczy.
- Chciałem dobrze, zrozum tak będzie lepiej.
- Ale ja nie chcę by świat wiedział o tym, że jesteśmy parą! Chciałam się cieszyć prywatnością, a teraz gdzie nie spojrzę jedna małolata szepce na mój temat a druga krzyczy mi prosto w twarz prosząc o twój autograf!
Wydarłam się po raz kolejny uwalniając moje dłonie od jego uścisku. Skierowałam wzrok prosto w jego oczy, nie wiedział co powiedzieć, był zmieszany. Pokręciłam głową z dezaprobatą. To nie pierwszy raz kiedy zignorował moją prośbę, lecz tamte wyskoki nigdy nie wpływały na moje życie jak ten. Westchnęłam zaciskając powieki. Moje ciało zaczynało lekko drżeć, a płacz zbliżał się nieubłaganie szybko. Przeczesałam dłonią włosy unikając jakiegokolwiek kontaktu.
- Dobra, to chyba tyle. - mój głos zaczął się trząść więc odchrząknęłam. - Cześć.
Wyszłam przez dębowe drzwi nie patrząc za siebie, lecz wiedziałam, że mnie nie goni, nie woła, nie przeprasza, nie stara się. Przecież to Zayn, Bad Boi z Bradford...

Tydzień pierwszy.
Dzwoniłam, pisałam, ale nie dostawałam żadnej odpowiedzi, może musi sobie to również przemyśleć?

Tydzień drugi.
Unika mnie jak ognia. Z resztą zespołu również tracę kontakt.

Tydzień trzeci.
Postanowiłam dać sobie spokój, w końcu byłam jedynie zabawką.

Tydzień czwarty.
"Obudził się", ale mnie już nie ma. Spokojnie, żyję i mam się dobrze! Po prostu wyjechałam, pogodziłam się nie pogodziłam się z tym co się stało, lecz bywa, prawda?

Miną dość długi okres czasu, 3 miesiące. Wracam do rodziny jedynie na urodziny młodszego brata. Przeglądam półki sklepowe jak szalona w poszukiwaniu idealnego prezentu dla 11latka. Nowa piłka do piłki nożnej będzie idealna, teraz pozostało znaleźć dobry model. Z pomocą ekspedienta wybrałam piłkę i gdy już chciałam wychodzić ze sklepu natknęłam się na niemiły kujący moje serce widok. Stał niedaleko z jakąś blondynką, całował się z nią. Jeszcze dzisiaj rano dostałam od niego sms z wiadomością "Kocham cię, proszę wróć!", a tu takie coś. Czułam jak robię się czerwona ze złości, jak krew gotuje się w moich żyłach. Wyciągnęłam telefon, zrobiłam im zdjęcie i wysłałam je do niego wraz z krótką wiadomością tekstową:

Więc to tak mnie kochasz?

-------------------------------------------------------------------------------------
Ok, nie za bardzo wiedziałam czy pisać dalej czy skończyć więcccc, chcecie drugą część? Czy może wolicie takie zakończenie jak jest teraz? :D

sobota, 20 kwietnia 2013

#50 Liam

- Leyuuuum, ile razy mam powtarzać...? Jeszcze za wcześnie...
Marudziłam z głową pod poduszką. Poczułam jak mnie obejmuje, podnosi z łóżka a moje plecy idealnie wpasowują się w jego tors.
- Księżniczko, wiem, że za wcześnie al-
- To dlaczego mnie budzisz?! - wymamrotałam rozgniewana.
- To źle, że chcę spędzić czas z moją narzeczoną? - ucałował lekko moją szyję przyprawiając mnie o ciarki.
Chwyciłam poduszkę i trzasnęłam nią sobie w twarz, chciałam odciąć się od światła słonecznego... czasami nienawidzę tej wielkiej, ognistej kuli... Pochyliłam się by dosięgnąć głową łóżka, a że stałam do Liama tyłem to wyglądaliśmy jakbyśmy mieli się zaraz pieprzyć na pieska.
- Nie za wcześnie trochę na takie zabawy? - nachylił się wraz ze mną.
Przekręciłam gałkami ocznymi, zakręciłam lekko tyłkiem na co się zaśmiał i mnie puścił. Opadłam na łóżko uderzając brzuchem w boczną ramę łóżka. Zacisnęłam powieki i cicho zawyłam z bólu. Moje ręce z prędkością światła powędrowały na mój brzuch, a ja skuliłam się na podłodze. Oczy zaczęły mi łzawić, a Liam widząc co się dzieje ukucnął przy mnie przepraszając.
- Pokażesz gdzie boli? - położył mnie na łóżku.
- Tu. - wskazałam palcem z głosem jak u małej dziewczynki.
- Pocałować żeby nie bolało? - pokiwałam głową.
Podwinął mój podkoszulek i cmoknął mój brzuch. Zaśmiałam się gdy zaczął mnie smyrać noskiem.
- Liaaaaam, łaskocze?
Uniósł głowę pokazując chytry uśmieszek.
- Serio? A to?
No to się wkopałam w wojnę łaskotkową.Tarzaliśmy się po łóżku, a nasz śmiech wypełniał pomieszczenie. W pewnym momencie dał o sobie znać telefon Liama. Payne przestał mnie łaskotać i z przepraszającym wzrokiem sięgnął do swojej kieszeni.
- Halo? - i wyszedł z pokoju.
I w ten oto sposób zaczął się i skończył nasz wspólny dzień.

środa, 10 kwietnia 2013

#49 Harry


Z pokoju obok Harry usłyszał przez sen głośne kroki. Mimo ciężkiego kaca chciał wstać z kanapy by zbadać sytuację. Wciąż leżąc zauważył dziewczynkę biegnącą w jego stronę z misiem w ręce.
- Tatusiu! Tatusiu! - krzyczała mała.
- Co się stało słoneczko? - wychrypiał.
Harry mocno przytulił córkę kładąc ją na swojej klatce piersiowej. Mała lekko drżała, lecz dzięki dotykowi taty zaczęła się powoli uspokajać.
- W twoim i mamusi pokoju coś jest... - wyszeptała tacie do ucha.
- Co? - odpowiedział równie cicho.
- To coś siedzi pod szafą, ma czerwone oczy i ostre zęby! - Darcy prawie wykrzyczała.
Uśmiechnął się do siebie, po ostatniej kłótni z tobą dawno nie miał tak bliskich kontaktów z córką mimo, że mieszkają razem. Zaczął śpiewać cichutko refren Irresistible, na co powieki dziewczynki zaczęły powoli opadać.
- Tatusiu... - wyszeptała delikatnie.
- Słucham kwiatuszku? - nakrył siebie i leżącą na jego klatce piersiowej córkę.
- Boję się o mamusię.
- Spokojnie. - pocałował Darcy w czółko. - Dopóki jestem w domu mama jest bezpieczna, zaufaj mi. Nic się jej nie stanie.
- Na pewno? - dziewczynka uniosła główkę z pytającym spojrzeniem.
- Na pewno kochanie, idź spać. Jutro pójdziemy na lody, a później do parku-
Darcy nie pozwoliła Harryemu dokończyć.
- Tatusiu, a kochasz mamusię?
- Bardzo.
- A czy mamusia kocha ciebie? - już chciał coś powiedzieć lecz mu przerwano.
- Bardzo. - odpowiedziałaś wychodząc z ciemnego przedpokoju. - I mam nadzieję, że ty też doświadczysz takiego uczucia, jakim ja darzę twojego tatusia.
Pochyliłaś się nad mężem składając na jego ustach delikatny pocałunek. Odwróciłaś głowę w stronę małej zakrywającej dłońmi oczka.
- Co jest Darcy? - zapytał Harry, a ty poczochrałaś jej blond loczki.
- Wujek Louis powiedział, że jak będziecie robić takie coś to mam zakryć oczka i czekać, aż sami pozwolicie mi je otworzyć.
Spojrzałaś na Stylesa unosząc brwi, po czym oboje się zaśmialiście.
======================================================
 fgeysfajsfr, kompletnie chyba stracę wenę noo. JAK NAPISZĘ KOLEJNE TAKIE GÓWNO TO PIEPRZNIJCIE MNIE W ŁEB. ._____.

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

#48 Krótkie imaginy :)

#Zayn
- Zayn, podoba ci się?
Odwróciłaś się w stronę narzeczonego pokazując mu malusieńkie śpioszki. Chłopak uniósł głowę, a na widok szczęśliwej ukochanej oczy mu się zaśmiały.
- Są śliczne. -ucałował dziewczynę unosząc jej podbródek. - Ale po co nam takie śpioszki skoro nie będzie miał kto ich nosić?
Na twarz [t.i.] wkradł się tajemniczy uśmiech. Chwyciła dłonie ukochanego kładąc na swoim dwumiesięcznym brzuszku.
- Jesteś tego pewien najdroższy? - powiedziała całując Zayna w nos.


#Louis
- Louis! Zwolnij! - zaczęłaś krzyczeć.
Wściekły chłopak przyśpieszył jeszcze bardziej zapominając o lękach swojej żony. Skuliłaś się na siedzeniu zakrywając twarz rękoma. Łzy strumieniami moczyły twoje rumiane policzki. Ledwo co wsiadłaś do samochodu po wypadku rodziców, a tu takie rozczarowanie. Postanowiłaś spróbować jeszcze raz.
- Loueh, koch-chanie, prosz-szę... zwolni-ij... - położyłaś dłoń na jego kolanie.
Tym razem zadziałało. Louis zwolnił. Gdy tylko dojechaliście, zamknęłaś się w pokoju by znowu zamknąć się w sobie.


#Liam
- No i po co te zabawy w kotka i myszkę? Wiedziałaś, że cię znajdę! - krzyknął biegnąc za tobą.
Przyśpieszyłaś pozwalając włosom delikatnie powiewać na wietrze. Śmiech wypełniał cały dom.
- Może mnie znalazłeś, ale zobaczymy czy złapiesz!
- Złapię cię!
Biegałaś tak jeszcze kilka minut, ale zaniepokoiło cię to, że Liam nie dawał żadnej oznaki życia.
- Liam? Liaś? Leyum?! - nawoływałaś ukochanego.
Poczułaś jak ktoś cię podnosi od tyłu i zaczyna się kręcić.
- Mówiłem, że cię złapię? - poczułaś jak całuje twój policzek i wtula się w twoje plecy.


#Harry
Siedzicie wtuleni w siebie. Jest typowy Londyński dzień. Pada, a na dworze jest dawno znienawidzona plucha. Bawisz się dłonią ukochanego, który szepce ci do ucha straszne historie, creepypasty.
- (...) jedyne co zostało to zdjęcie przedstawiające dziewczynkę, która tym razem miała uniesione do góry trzy palce.
- Harry! Przestań. - uderzyłaś do w ramię.
- Ale co? - zaśmiał się.
- Boję się przez ciebie, nie zasnę dzisiaj sama w nocy. - zawstydziłaś się.
- A od czego masz mnie? - odwrócił twoją głowę i delikatnie ucałował twoje wargi.


#Niall
- Nie, nie wydaje mi się... - powiedział przeczesując dłonią włosy.
- Ale jak to "nie wydaje mi się"?! Powinieneś powiedzieć "TAK! Przetrwamy wszystko!" - wyszłaś z pokoju trzaskając drzwiami.
Nogi poniosły cię do kuchni. Musiałaś ochłonąć. Zadałaś mu pytanie: "Czy nasz związek przetrwa?". I co masz teraz myśleć? Przyszedł i gdy chciał cię pocałować lekko go odepchnęłaś. Przyciągnął cię za nadgarstek sadzając na jego kolanach.
- Kochanie mi się nie wydaje, ja to wiem. - wyszeptał ci do ucha.

wtorek, 2 kwietnia 2013

#47 Louis

Gdzie on jest... Gdzie on jest? Gdzie on jest?! Wyszedł i nie wrócił... przeze mnie. Mogłam mu nie mówić co myślę, mogłam się po prostu spakować i wyjechać, ale nie! Prawdy mi się zachciało! Łzy ciekły po moich policzkach. Oczy lekko zamglone próbowały wypatrzyć ukochanego w ciemnościach. Stałam przy tym oknie wycierając chusteczką resztki makijażu. Skierowałam wzrok na zegar ścienny. Jest 3:36, a jego wciąż nie ma. Ze spuszczoną głową pobiegłam do naszej sypialni i wdrapałam się na łóżko. Drżącą ręką chwyciłam poduszkę przesiąkniętą zapachem Louisa, kładąc ją pod głową. Ściskałam róg poduszki napawając się jej zapachem, co przyprawiało mnie o kolejny potok łez. Kuliłam się jak kociak. Bałam się o niego, a co jak coś sobie zrobił?! Albo wpadł pod samochód?! Jestem nienormalna, przewiduje śmierć mojego chłopaka! Ale, martwię się..

No co mnie podkusiło by wychodzić z domu?! Byłem rozwścieczony, ale ona chciała jedynie znać prawdę... Biegnę ulicą przez deszcz z kapturem na głowie, muszę przeprosić, nie mogę jej stracić! Zatrzymałem się by złapać oddech, z miejsca w którym stałem było widać nasz parterowy domek. Moje nogi wrzuciły najwyższy bieg kierując się do domu. Z impetem otworzyłem drzwi krzycząc jej imię. Biegałem po całym domu i ostatnie pomieszczenie które mi zostało... nasza sypialnia. Drzwi były uchylone więc jej szloch był słyszalny mimo, że tłumiła go poduszką. Moją poduszką.
- [t.i.]...? - powiedziałem otwierając i cicho zamykając za sobą drzwi.
Gdy tylko usłyszała mój głos wstała z łóżka i biegiem wtuliła się w mój tors.
- Nie zostawiaj mnie... - wyszeptała w płaczu.
Otuliłem ją ramionami, próbując uspokoić. Mój podbródek spoczął na jej głowie. Zamknąłem oczy śpiewając fragment jej ulubionej piosenki, X & Y.

When something is broken
and you try to fix it
Trying to repair it anyway you can