niedziela, 3 lutego 2013

#40 Harry 2/2

NIESPODZIANKA ----> KLIK

Odbiła się o ściany, po czym głośno trzasnęła o podłogę. Zaczęła się kulić z bólu zewnętrznego jak i wewnętrznego, przecież obiecał już nigdy jej nie tknąć. Kłamał? Tak, ale ona znowu potraktowała to jako chwilę jego słabości. Kochała go całym swoim delikatnym sercem. Próbowała wstać i zacząć rozmowę, lecz zbyt mocno dokuczał jej przeszywający ból głowy. Złapała się za bolące miejsce z którego sączyła się krew. Zacisnęła mocno powieki szykując się na uderzenie pozbawiające ją przytomności. Cios nie nadszedł, zdziwiona usłyszała jego drżący głos, mamrotał coś do siebie. Otworzyła szeroko oczy kierując je w stronę chłopaka. Siedział na łóżku głową w dłoniach. Po jego policzkach spływały kryształowe łzy, które były oznaką… No właśnie, czego były one oznaką? Z trudem podniosła się z niemi, sycząc przy tym niemiłosiernie. Usiadła obok niego wtulając chłopaka w siebie. Był całym jej światem, jedyną otuchą, jedynym bliskim, który się jeszcze od niej nie odwrócił. Nie chciała go stracić, nie mogła. Nie potrafiła zostać sama. Zdezorientowany jej reakcją chłopak spojrzał na nią i zadał pytanie:
- Co ty robisz? – wytarł łzy.

- Chcę cię pocieszyć. – wyjęczała wciąż w bólu.
- Dlaczego? – przyjrzał się jej dokładniej.
- Ponieważ Cię kocham. – ucałowała go w czoło.
Pokręcił głową zaprzeczając, strącił jej ręce unosząc się z łóżka.
- Nie. Rozumiesz? NIE! – wykrzyczał w jej stronę.
Dziewczyna spuściła głowę, pozwalając spływać łzom po jej rumianych policzkach. Chłopak westchnął bezradnie padając przed nią na kolana. Ujął jej twarz w dłonie upewniając się, że patrzy mu w oczy.
- Też Cię kocham, wiesz? Najmocniej na świecie, ale… Kochanie, ciągle, bez ustanku cię krzywdzę, a ty na dodatek robisz takie rzeczy! – z jego szmaragdowych oczu wypłynęło kilka łez.
- Jakie rzeczy? – spytała nie do końca wiedząc o co chodzi.
- Jesteś miła, kochana, troszczysz się o mnie, a ja?
- A ty jesteś jedyną osobą na świecie, która mi pozostała. Jeśli stracę Ciebie, stracę wszystko, ponieważ ty jesteś wszystkim co mam. Chcę być z Tobą, wychowywać Nasze dzieci, nosić Twoje nazwisko. Chcę…
Rozczulony zachłannie ucałował jej wargi.
- Ale przecież wiesz, że to niemożliwe. – pogładził jej policzek kciukiem ścierając kilka łez.
Oparła swoje czoło o  jego. Była załamana, wiedziała co oznaczają jego słowa. Oznaczają ciężki koniec.

Otworzyłaś oczy. Znowu zataczasz koło.
Ta retrospekcja waszego rozstania nawiedza cię codziennie, ale dopiero teraz zrozumiałaś, że zostawił cię dla twojego dobra, przez co pogrążył się w kompleksy i  nałogi. Spojrzałaś w górę. Chłopak zmęczony wczorajszymi wydarzeniami spał jak dziecko. Uśmiech widniał na jego twarzy co było oznaką szczęścia. Wtuliłaś się mocniej w jego nagi tors. Tak, kochaliście się, ale zupełnie inaczej. Powoli, delikatnie, oboje rozkoszowaliście się tymi chwilami. Z nudów zaczęłaś bawić się jego dłonią. Rozejrzałaś się po pokoju, ten pokój był ci znajomy. Sięgnęłaś pamięcią w przeszłość. To tu, w tym pomieszczeniu nastąpił początek oraz koniec waszego związku. Na twojej twarzy pojawił się grymas, w końcu nie wszystkie wspomnienia są dobre. Wyswobodziłaś się z uścisku kochanka i położyłaś na poduszce obok wbijając wzrok w sufit. Wszystkie wspólne chwile przelatywały ci przed oczami. Weszłaś we własny wyimaginowany świat, w którym działo się wszystko. W twojej głowie tworzyły się obrazy o których nigdy byś nie pomyślała. Wypuściłaś powietrze z płuc zamykając oczy, przy czym puściłaś wodze fantazji. Odcięłaś się od świata teraz byłaś tylko ty i twoje marzenia. Przypomniała ci się scena śmierci rodziców więc szeroko otworzyłaś oczy przyśpieszając oddech. Poczułaś coś ciepłego i delikatnego na swojej szyi, coś co zawsze przyprawiało cię o dreszcze. Harry i jego pocałunki.
- O czym tak zaciekle myślisz? – położył głowę na twoich piersiach.
- Przypomniała mi się śmierć rodziców. – łzy naszły ci do oczu.
Chłopak uniósł głowę i spojrzał na ciebie przepraszającym wzrokiem. Rozłożył ramiona więc znowu wtuliłaś się w jego tors.
- Nie myśl o tym, nie zadręczaj się. – pocałował cię w czoło – Wiem, że to wspomnienie nie jest miłe i na dodatek kojarzy ci się ze mną więc jeśli chcesz to wyjdę i nie wrócę.
Pokręciłaś głową wypuszczając więcej łez. 

- Nie mogę cię znowu stracić. Bij mnie, molestuj, gwałć... rób ze mną co chcesz, ja i tak nie odejdę. - wtuliłaś się mocniej w chłopaka zamykając oczy. 
Zirytowany twoją odpowiedzą mocno chwycił cię w talii i posadził na sobie okrakiem. Uniósł twój podbródek tak by głowa była na wysokości jego. Przez chwilę patrzyliście sobie w oczy. Był zły przez to co powiedziałaś, czym wywołał u ciebie strach. Chłopak uniósł drugą rękę. Myślałaś, że chce cię uderzyć więc zacisnęłaś mocno powieki zalewając się łzami. Jego dłoń delikatnie wylądowała na twoim policzku, otworzyłaś oczy dokładnie mu się przypatrując. Płakał.
- Ty wciąż mi nie ufasz. - wyszeptał.
- Ufam ci nad życie, po prostu się ciebie boję. - chwyciłaś jego dłoń i zaczęłaś obcałowywać jej spód.
Kochał gdy to robiłaś, zawsze się wtedy odprężał, uspokajał. Tak samo było i tym razem. Położyłaś się na nim wtulając się w jego nagie ciało, przy czym nie przestawałaś obcałowywać jego dłoni.
- Kocham panią, pani [t.i] [t.n.], lecz wkrótce Styles.
Uśmiechnęłaś się na to co usłyszałaś, delikatnie ucałowałaś jego wargi i wróciłaś do poprzednich czynności.
- Również kocham pana, panie Harry Styles.
-----------------------------------------------------------------------------------------
I taki zjebany koniec, choć mnie się podoba. xD ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz