*imagin przetłumaczony przeze mnie!
Dzwonek zadzwonił w domu Hayden o 3:00 w nocy. "Ughh!" Zezłoszczona zeszła na dół w piżamie i za drzwiami zobaczyła pijanego Louis'a.
"Witaj kochanie!" Uśmiechnął się zalotnie i próbował utrzymać balans, wypił więcej niż 5 piw.
"Louis? Kochanie, co ty tu robisz?!" Skrzyżowała ręce na piersi czekając na odpowiedź.
"Przy-przyszedłem cię zobaczyć..." Stracił równowagę i wpadł jej prosto w ramiona, na co ona przekręciła oczami.
"Loui, jesteś pijany... znowu." Pomogła podejść mu do kanapy i go tam posadziła.
"I napalony." Zaśmiał się i posadził ją na swoich kolanach.
Ciężko westchnęła i wstała z jego kolan. "Wydaje mi się, że powinieneś wyjść."
"Ale chce być z tobą!" Owinął swoje ramiona wokoło jej talii.
Odsunęła się od niego. "Po prostu wyjdź zanim cię wyrzucę!" Wykrzyczała.
"Myślałem, że mówimy sobie swoje sekrety!" Powiedział z małym uśmieszkiem na twarzy.
"Sekrety? Louis, o czym ty pieprzysz?!" Hayden powiedziała unosząc brew.
"Wydaje mi się, że nie chcesz wiedzieć co działo się między mną a Joey na twoim przyjęciu urodzinowym." Powiedział nie zdając sobie sprawy z tego co może zrobić Hayden.
"J-Joey?! Moją przyjaciółką?!" Krzyknęłaś ze zdziwieniem na twarzy.
"Taak, jest naprawdę dobra w łóżku..." Spojrzał na nią i przygryzł swoją dolną wargę.
Spojrzałaś na niego wrogim spojrzeniem. "Spałeś z moją najlepszą przyjaciółką?!" Wykrzyczała.
Wzruszył ramionami. "Przepraszam... choć nie do końca, podobało mi się to co robiliśmy."
Poczuła jak po jej policzkach spływają ciepłe, bolesne łzy. "Nienawidzę cię!"
Powoli wstał. "A ja cię kocham." Delikatnie się do ciebie uśmiechnął.
"Ugh!" Popchnęła go na drzwi tak mocno jak tylko potrafiła.
"Jesteś taka gorąca jak się wściekasz." Oblizał usta ignorując ból pleców.
Otworzyła drzwi pozwalając mu upaść na twardą kostkę przed domem i szybko zatrzasnęła drzwi zostawiając go na zewnątrz.
..........
*Perspektywa Louis'a*
Obudziłem się z nieznośnym bólem głowy, przetarłem oczy zauważyłem Liam'a i Niall'a siedzących przy mnie.
"Wreszcie się obudziłeś." Liam westchnął.
"Co się stało?" Zapytałem przykładając dłoń do czoła z bólu.
"Znaleźliśmy cię u Hayden na podjeździe, zgadujemy, że byłeś pijany." Powiedział Niall łącząc usta.
"O nie, co się między nami stało?" Zapytałem zmartwiony.
Oboje westchnęli i wyszli z pokoju. Wyjąłem mój telefon, nie było żadnej wiadomości od Hayden. Zawsze, każdego ranka dostaję wiadomości od Hayden, one zaczynają mój dzień. Zdecydowałem się zadzwonić, żadnej odpowiedzi.
Ciężko westchnąłem i położyłem głowę z powrotem na poduszce.
"Cześć.." Usłyszałem głos wchodzącej Joey, dlaczego ona tu jest?
"Hej? Co ty tu robisz?" Zapytałem zmieszany.
Powoli podeszła i usiadła na moim łóżku. "Słyszałam co stało się między tobą a Hayden..."
"Huh?"
"I teraz jesteś singlem... więc... dlaczego nie dać by 'nam' szansy?" Wzięła moją dłoń, szybko ją zabrałem.
"Joey, jesteś jej najlepszą przyjaciółką. Nigdy nie zrobił bym t- czekaj, co masz na myśli mówiąc, że jestem singlem?" Zapytałem poważnie.
Zaśmiała się. "Oh Louis, jesteś taki słodki jak grasz głupka!" Pstryknęła mnie w nos.
"Poważnie, co stało się między mną i Hayden?!" I spojrzałem na nią.
"Więc dlaczego się jej nie spytasz?" Odpowiedziała.
"I to jest to co mam zamiar właśnie zrobić." Zszedłem z łóżka i wyszedłem z pokoju zostawiając tam Joey.
..........
Zapukałem w drzwi Hayden głośno i czekałem aż otworzy. Otworzyła, zmierzyła mnie spojrzeniem i chciała zamknąć drzwi, ale przytrzymałem je stopą.
"Hayden, wpuść mnie!" Wykrzyczałem.
Zignorowała mnie i ciągle blokowała drzwi.
"Muszę widzieć co się stało wczorajszej nocy!" Dodałem.
Przestała i otworzyła drzwi na całą szerokość. "Oh, czyli nie pamiętasz jak zdradziłeś mi wczoraj swój mały sekret?!" Zapytała zimnym tonem,
"Nie, nie pamiętam!" Powiedziałem ze zmęczeniem na twarzy.
"Więc idź spytaj swoją szmatę Joey!" Nakrzyczała na mnie, czekajcie, co??
"T-to ci powiedziałem?" Cicho zapytałem.
Wolno pokiwała głową. Widziałem jak zabiera jej się na płacz.
"Hay, kochanie, naprawdę przepraszam." Próbowałem się wytłumaczyć.
"Louis! Kochałam cię! I co dostałam w zamian?!" Powiedziała głośno.
"Kocham cię Hayden! Naprawdę cię kocham!"
Przekręciła oczami. "I co." pociągnęła nosem,
Podszedłem do niej i delikatnie zacząłem wycierać łzy z jej policzka moim rękawem. Odepchnęła moją dłoń.
"Żegnaj Louis." Zatrzasnęła drzwi.
Uderzyłem pięścią w ścianę ze złości, po prostu straciłem miłość mojego życia. Odszedłem ze złamanym sercem. Nie mam pojęcia jak ułożę sobie życie bez niej.
-----------------------------------------------------------------------
Zaczęłam wczoraj, skończyłam dzisiaj, przetłumaczyłam, udało się! :D Ten imagin oryginalnie był o Hiley=Harry+Miley <3 , znalazłam go na yt. Mam fioła na punkcie Hiley, najlepsza ship'owana para na świecie xD Jeśli chcecie to tylko zmieńcie imiona głównych postaci :P
sobota, 29 września 2012
piątek, 28 września 2012
#16 Zayn :)
*napisane z wykorzystaniem tłumaczenia piosenki Ashley Tisdale - Not like That
(fragmenty wstawiane nie po kolei)
Czuję się, oh, tak czarująco,
wyglądam fantastycznie.
Czasami jestem niepewna,
czegoś nie potrafię zignorować.
Wszystkie błyskające flesze,
robię co mogę, by się z nimi uporać.
Jestem tylko dziewczyną z sąsiedztwa,
słyszę wszystkie plotki.
Razem Twoim chłopakiem Zayn'em, resztą 1D i ich dziewczynami od kilku tygodni jesteście w centrum uwagi wszystkich mediów. Wszyscy wiedzieli o was wszystko, ale ostatnio media dowiedziały się o twojej chorobie - astmie. Okayy, mogą wiedzieć, ale dlaczego robią z tego taką aferę? Jakieś 'fanki' pisały do Zayn'a żeby z tobą zerwał ponieważ z tą chorobą wiąże się duży stres, ale jedyne co zrobił to zaśmiał się na ta propozycję i specjalnie poświęcał ci jeszcze więcej czasu, o ile to w ogóle możliwe, w końcu mieszkacie razem. Wraz Zayn'em spędziłaś dziś bardzo przyjemy dzień. Pływaliście trochę w basenie, oglądaliście jakieś filmy i telenowele, ugotowaliście obiad (o ile rzucanie jedzeniem można nazwać gotowaniem), graliście w jakieś gry i nie zapominajmy o rozmaitych czułościach. A teraz właśnie szykujecie się do spania. Wyszłaś spod prysznica przepasana ręcznikiem, założyłaś swoją piżamę, umyłaś twarz, zęby i z uśmiechem na ustach zwolniłaś łazienkę dla Zayn'a. Wyminęliście się w drzwiach od łazienki rzucając sobie przyjazne uśmiechy. Po chwili usłyszałaś dźwięk włączonego prysznica i wyszłaś z pokoju bo zachciało ci się pić. A że zrobiło ci się zimno i chciałaś jak najszybciej wrócić do ciepłego łóżka, zbiegłaś ze schodów i wbiegłaś po nich już ze szklanką wody w ręce. Upiłaś łyk i zaczęłaś kasłać, najpierw niewinnie i gdy zdążyłaś tylko odstawić szklankę, rozpoczął się bolesny atak astmy. Myślałaś, że zaraz wykrztusisz swoje własne płuca. Klęczałaś przy łóżku trzymając dłoń na klatce piersiowej, od bólu aż załzawiły ci oczy. Próbowałaś dosięgnąć leków, ale były za daleko, musiałaś czekać na ratunek ze strony Zayn'a. I jak na zawołanie, woda ucichła, a z łazienki jak oparzony wybiegł Zayn w samym ręczniku w kierunku półeczki z lekami. Podał ci leki, posadził powoli na łóżku i ciepłymi słowami starał cię jakoś uspokoić. Gdyby nie on atak mógłby trwać nawet 2 godziny, a trwał jednie kilka minut. Gdy już było po wszystkim spojrzałaś z wdzięcznością na Zayn'a i mocno się w niego wtuliłaś zanosząc się płaczem. To zdarzało się co raz częściej, ale musiałaś z tym żyć. Przez cały wieczór myślałaś o tym co się działo, ale twój chłopak nie dał ci długo myśleć. Wyszedł szybkim krokiem z pokoju i wrócił z twoją czarną mini sukienką bez ramiączek i seledynowymi szpilkami w rękach, rzucił to wszystko na łóżko i kazał ci się przebierać. Zdziwiona zrobiłaś jak chciał. W wyjaśnieniu dostałaś wytłumaczenie, że Zayn nie umie patrzyć jak się zamartwiasz więc idziecie się zabawić do klubu.
Wszystkie dziewczyny w klubie na mnie patrzą.
Poprzez jedno spojrzenie wiem, że chcą być...
być gorące jak ja,
ale to nie, to nie jest tak.
Wszystkie dziewczyny w klubie na mnie patrzą.
Poniżają mnie, bo są zazdrosne,
ale nie jestem, nie jestem taką dziewczyną,
a to nie, to nie mój świat.
Kurczowo trzymałaś Zayn'a za rękę kiedy 'napadli' na was paparazzi. Chłopak puścił twoją dłoń i mocno objął cię w pasie, jakby bał się, że cię straci. Od blasku fleszy przymrużyłaś oczy i przyspieszyłaś kroku, a Zayn poszedł w twoje ślady. W klubie tańczyłaś jedną piosenkę, a drugą odpoczywałaś, nie chciałaś lub raczej nie chcieliście kolejnego ataku. Zayn wypił jednego drinka i na tobie też więcej nie pozwolił, ale rozumiałaś to, martwił się, że stracicie kontrolę i znowu dojdzie do czegoś przykrego. W pewnym momencie twój towarzysz poszedł do toalety, a ty siedziałaś sama przy stoliku popijając sok jabłkowy. Szczęśliwa obserwowałaś co dzieje się w klubie do czasu gdy ktoś zakłócił twój spokój.
*z perspektywy Zayn'a*
Wyszedłem spokojnym krokiem z toalety i poszedłem usiąść przy naszym stoliku. Gdy tylko usiadłem coś mi nie pasowało... Gdzie jest [t.i.]?! Wstałem jak oparzony i szukałem jej po całym klubie, nigdzie jej nie było. Przechodząc obok damskiej toalety usłyszałem jakieś krzyki i coś przemknęło mi przez myśl, że to może być moja dziewczyna... Nie Zayn, nawet tak nie myśl!! Otworzyłem ukradkiem drzwi i ku mojej złości kilku gości dobierało się do mojej przerażonej dziewczyny! Wiedziałem, że sam sobie nie poradzę, więc jak najszybciej pobiegłem do ochrony klubu. Razem wpadliśmy do pomieszczenia rozdzielając towarzystwo. Szybko podbiegłem do płaczącej [t.i.] której znowu zbierało się na atak.
Z - Spokojnie mała, już dobrze, spokojnie, już nikt cię nie skrzywdzi, jestem tu, oddychaj powoli.
Próbowałem ją jakoś uspokoić, lecz atak astmy był nieunikniony. Zaczęła potężnie kaszleć więc jak najszybciej wziąłem ją na ręce i szybkim krokiem starałem się wyjść z klubu, leki zostały w samochodzie. Przerażona w płaczu jedną ręką obejmowała moją szyję, a drugą trzymała się za klatkę piersiową. To jest naprawdę stresujące, ale ją kocham nie poradzi sobie beze mnie.
Co jest dobre nie jestem już bezsilna w życiu.
To sprawia, że jestem silniejsza.
Dostaję to, co mi się podoba
jak szybki kot, nie, nie wyjdziesz z tego, słyszałaś.
Dowiesz się, że jestem taka, jak ty
i robię te same rzeczy co ty.
Typ laski, która uderza w punkt w japonkach,
słuchająca hip-hopu, czujesz mnie?
Dziennikarze nas otoczyli, nie mogłem się dostać do samochodu. Postawiłem ją delikatnie na ziemi, pocałowałem w czoło i zacząłem krzyczeć na paparazzi by się odsunęli. Jeden z nich zrozumiał co mówię i widząc męczącą się dziewczynę pomógł mi dostać się samochodu, podziękowałem mu, posadziłem [t.i.] na siedzeniu, wyciągnąłem ze schowka leki, dałem jej i z piskiem opon odjechałem. Ukradkiem na nią patrzyłem, atak zaczął mijać, ale i tak wydawała się przerażona.
Z - Kochanie, co jest? Przecież już po wszystkim. *zapytałem masując jej kolano*
Ty - Nic, naprawdę nic...
Z - No przecież widzę.
Ty - Patrz na drogę, pogadamy w domu.
Nawet po dotarciu do domu nie chciała powiedzieć o co jej chodzi. Czekałem aż coś powie delikatnie sygnalizując, że chcę wiedzieć o co chodzi, ale nie reagowała. Poszliśmy spać. Nazajutrz chodziła jakaś taka przygaszona, zawsze było w domu głośno, ciągle się śmialiśmy, a dzisiaj? Nawet nie powitała mnie buziakiem rano!
Z - Mała co jest?
Ty - Zayn, naprawdę nic, nie przejmuj się. *chciała wyjść do drugiego pokoju, ale zagrodziłem jej wyjście*
Z - Sama powiesz, czy mam zgadywać?
Nic nie powiedziała, powoli zacząłem się denerwować.
Z - No przecież mi możesz wszystko powiedzieć. Kochanie martwię się.
Ty - No bo... *urwała*
Z - Chodź, usiądziemy *złapałem ją za rękę, usiadłem na kanapie i posadziłem na swoich kolanach* Więc, słucham.
Ty - No znowu będą się czepiać, może naprawdę powinieneś zakończyć nasz związek? Nie cierpię patrzeć jak się o mnie zamartwiasz, jak przestraszony szukasz leków. Wczoraj wszyscy byli świadkiem mojego ataku, wiesz jak się czułam? Jak jakaś ofiara wśród dręczycieli, czułam się jak podczas kiedy próbowali się do mnie dobierać. Z tą różnicą, że w jednym chodziło o gwałt, a w drugim o naruszenie prywatności. *spuściła głowę powoli zanosząc się płaczem*
Z - *wtuliłem ją w siebie* Ale co ty gadasz? Nie mogę zakończyć tak pięknej rzeczy. Twoja choroba nie jest przeszkodą, ona jest umocnieniem naszego związku, sprawdzianem dla naszej miłości. Jakbym miał wybierać między zespołem, a tobą wybrał bym ciebie, chłopcy by zrozumieli i nie mieliby pretensji, wiedzą, że się wzajemnie kochamy. Zrozum, że jesteś dla mnie najważniejsza i jak zrobią z tego aferę to obiecuję, że przejdę się do tych tabloidów i tak im nawciskam, że już nigdy więcej nie napiszą twojego imienia.
Ty - Ooo, dyrektor Zayn wzywa na dywanik? *zaśmialiśmy się i delikatnie pocałowałem ją*
Poruszam się w tajemnicy,
w sposób, który ich ciekawi.
Patrzą w co jestem ubrana,
stoją z boku tylko się gapiąc,
wykorzystują każdą szansę,
by dowiedzieć się z kim się prowadzam.
Marzę tylko, by zobaczyły
jaka jestem w prawdziwym życiu.
*z twojej perspektywy*
Zayn ma rację, nie mogę się zamartwiać, przecież mam najlepszego chłopaka na świecie nie?
*kilka miesięcy później*
Zayn mi się oświadczył, oczywiście powiedziałam tak, chyba całe osiedle słyszało moje krzyki radości. Dzisiaj powiadomiłam go, że zostanie ojcem. Powiedział 'to wspaniale' i zemdlał, a ja w śmiechu powoli go cuciłam. Coś czuję, że będziemy kochającą się rodziną.
---------------------------------------------------------------------------------------
Okeeej, zabijcie mnie, wiem, że zawaliłam koniec, ale nie miałam na niego kompletnie żadnego pomysłu :P
(fragmenty wstawiane nie po kolei)
Czuję się, oh, tak czarująco,
wyglądam fantastycznie.
Czasami jestem niepewna,
czegoś nie potrafię zignorować.
Wszystkie błyskające flesze,
robię co mogę, by się z nimi uporać.
Jestem tylko dziewczyną z sąsiedztwa,
słyszę wszystkie plotki.
Razem Twoim chłopakiem Zayn'em, resztą 1D i ich dziewczynami od kilku tygodni jesteście w centrum uwagi wszystkich mediów. Wszyscy wiedzieli o was wszystko, ale ostatnio media dowiedziały się o twojej chorobie - astmie. Okayy, mogą wiedzieć, ale dlaczego robią z tego taką aferę? Jakieś 'fanki' pisały do Zayn'a żeby z tobą zerwał ponieważ z tą chorobą wiąże się duży stres, ale jedyne co zrobił to zaśmiał się na ta propozycję i specjalnie poświęcał ci jeszcze więcej czasu, o ile to w ogóle możliwe, w końcu mieszkacie razem. Wraz Zayn'em spędziłaś dziś bardzo przyjemy dzień. Pływaliście trochę w basenie, oglądaliście jakieś filmy i telenowele, ugotowaliście obiad (o ile rzucanie jedzeniem można nazwać gotowaniem), graliście w jakieś gry i nie zapominajmy o rozmaitych czułościach. A teraz właśnie szykujecie się do spania. Wyszłaś spod prysznica przepasana ręcznikiem, założyłaś swoją piżamę, umyłaś twarz, zęby i z uśmiechem na ustach zwolniłaś łazienkę dla Zayn'a. Wyminęliście się w drzwiach od łazienki rzucając sobie przyjazne uśmiechy. Po chwili usłyszałaś dźwięk włączonego prysznica i wyszłaś z pokoju bo zachciało ci się pić. A że zrobiło ci się zimno i chciałaś jak najszybciej wrócić do ciepłego łóżka, zbiegłaś ze schodów i wbiegłaś po nich już ze szklanką wody w ręce. Upiłaś łyk i zaczęłaś kasłać, najpierw niewinnie i gdy zdążyłaś tylko odstawić szklankę, rozpoczął się bolesny atak astmy. Myślałaś, że zaraz wykrztusisz swoje własne płuca. Klęczałaś przy łóżku trzymając dłoń na klatce piersiowej, od bólu aż załzawiły ci oczy. Próbowałaś dosięgnąć leków, ale były za daleko, musiałaś czekać na ratunek ze strony Zayn'a. I jak na zawołanie, woda ucichła, a z łazienki jak oparzony wybiegł Zayn w samym ręczniku w kierunku półeczki z lekami. Podał ci leki, posadził powoli na łóżku i ciepłymi słowami starał cię jakoś uspokoić. Gdyby nie on atak mógłby trwać nawet 2 godziny, a trwał jednie kilka minut. Gdy już było po wszystkim spojrzałaś z wdzięcznością na Zayn'a i mocno się w niego wtuliłaś zanosząc się płaczem. To zdarzało się co raz częściej, ale musiałaś z tym żyć. Przez cały wieczór myślałaś o tym co się działo, ale twój chłopak nie dał ci długo myśleć. Wyszedł szybkim krokiem z pokoju i wrócił z twoją czarną mini sukienką bez ramiączek i seledynowymi szpilkami w rękach, rzucił to wszystko na łóżko i kazał ci się przebierać. Zdziwiona zrobiłaś jak chciał. W wyjaśnieniu dostałaś wytłumaczenie, że Zayn nie umie patrzyć jak się zamartwiasz więc idziecie się zabawić do klubu.
Wszystkie dziewczyny w klubie na mnie patrzą.
Poprzez jedno spojrzenie wiem, że chcą być...
być gorące jak ja,
ale to nie, to nie jest tak.
Wszystkie dziewczyny w klubie na mnie patrzą.
Poniżają mnie, bo są zazdrosne,
ale nie jestem, nie jestem taką dziewczyną,
a to nie, to nie mój świat.
Kurczowo trzymałaś Zayn'a za rękę kiedy 'napadli' na was paparazzi. Chłopak puścił twoją dłoń i mocno objął cię w pasie, jakby bał się, że cię straci. Od blasku fleszy przymrużyłaś oczy i przyspieszyłaś kroku, a Zayn poszedł w twoje ślady. W klubie tańczyłaś jedną piosenkę, a drugą odpoczywałaś, nie chciałaś lub raczej nie chcieliście kolejnego ataku. Zayn wypił jednego drinka i na tobie też więcej nie pozwolił, ale rozumiałaś to, martwił się, że stracicie kontrolę i znowu dojdzie do czegoś przykrego. W pewnym momencie twój towarzysz poszedł do toalety, a ty siedziałaś sama przy stoliku popijając sok jabłkowy. Szczęśliwa obserwowałaś co dzieje się w klubie do czasu gdy ktoś zakłócił twój spokój.
*z perspektywy Zayn'a*
Wyszedłem spokojnym krokiem z toalety i poszedłem usiąść przy naszym stoliku. Gdy tylko usiadłem coś mi nie pasowało... Gdzie jest [t.i.]?! Wstałem jak oparzony i szukałem jej po całym klubie, nigdzie jej nie było. Przechodząc obok damskiej toalety usłyszałem jakieś krzyki i coś przemknęło mi przez myśl, że to może być moja dziewczyna... Nie Zayn, nawet tak nie myśl!! Otworzyłem ukradkiem drzwi i ku mojej złości kilku gości dobierało się do mojej przerażonej dziewczyny! Wiedziałem, że sam sobie nie poradzę, więc jak najszybciej pobiegłem do ochrony klubu. Razem wpadliśmy do pomieszczenia rozdzielając towarzystwo. Szybko podbiegłem do płaczącej [t.i.] której znowu zbierało się na atak.
Z - Spokojnie mała, już dobrze, spokojnie, już nikt cię nie skrzywdzi, jestem tu, oddychaj powoli.
Próbowałem ją jakoś uspokoić, lecz atak astmy był nieunikniony. Zaczęła potężnie kaszleć więc jak najszybciej wziąłem ją na ręce i szybkim krokiem starałem się wyjść z klubu, leki zostały w samochodzie. Przerażona w płaczu jedną ręką obejmowała moją szyję, a drugą trzymała się za klatkę piersiową. To jest naprawdę stresujące, ale ją kocham nie poradzi sobie beze mnie.
Co jest dobre nie jestem już bezsilna w życiu.
To sprawia, że jestem silniejsza.
Dostaję to, co mi się podoba
jak szybki kot, nie, nie wyjdziesz z tego, słyszałaś.
Dowiesz się, że jestem taka, jak ty
i robię te same rzeczy co ty.
Typ laski, która uderza w punkt w japonkach,
słuchająca hip-hopu, czujesz mnie?
Dziennikarze nas otoczyli, nie mogłem się dostać do samochodu. Postawiłem ją delikatnie na ziemi, pocałowałem w czoło i zacząłem krzyczeć na paparazzi by się odsunęli. Jeden z nich zrozumiał co mówię i widząc męczącą się dziewczynę pomógł mi dostać się samochodu, podziękowałem mu, posadziłem [t.i.] na siedzeniu, wyciągnąłem ze schowka leki, dałem jej i z piskiem opon odjechałem. Ukradkiem na nią patrzyłem, atak zaczął mijać, ale i tak wydawała się przerażona.
Z - Kochanie, co jest? Przecież już po wszystkim. *zapytałem masując jej kolano*
Ty - Nic, naprawdę nic...
Z - No przecież widzę.
Ty - Patrz na drogę, pogadamy w domu.
Nawet po dotarciu do domu nie chciała powiedzieć o co jej chodzi. Czekałem aż coś powie delikatnie sygnalizując, że chcę wiedzieć o co chodzi, ale nie reagowała. Poszliśmy spać. Nazajutrz chodziła jakaś taka przygaszona, zawsze było w domu głośno, ciągle się śmialiśmy, a dzisiaj? Nawet nie powitała mnie buziakiem rano!
Z - Mała co jest?
Ty - Zayn, naprawdę nic, nie przejmuj się. *chciała wyjść do drugiego pokoju, ale zagrodziłem jej wyjście*
Z - Sama powiesz, czy mam zgadywać?
Nic nie powiedziała, powoli zacząłem się denerwować.
Z - No przecież mi możesz wszystko powiedzieć. Kochanie martwię się.
Ty - No bo... *urwała*
Z - Chodź, usiądziemy *złapałem ją za rękę, usiadłem na kanapie i posadziłem na swoich kolanach* Więc, słucham.
Ty - No znowu będą się czepiać, może naprawdę powinieneś zakończyć nasz związek? Nie cierpię patrzeć jak się o mnie zamartwiasz, jak przestraszony szukasz leków. Wczoraj wszyscy byli świadkiem mojego ataku, wiesz jak się czułam? Jak jakaś ofiara wśród dręczycieli, czułam się jak podczas kiedy próbowali się do mnie dobierać. Z tą różnicą, że w jednym chodziło o gwałt, a w drugim o naruszenie prywatności. *spuściła głowę powoli zanosząc się płaczem*
Z - *wtuliłem ją w siebie* Ale co ty gadasz? Nie mogę zakończyć tak pięknej rzeczy. Twoja choroba nie jest przeszkodą, ona jest umocnieniem naszego związku, sprawdzianem dla naszej miłości. Jakbym miał wybierać między zespołem, a tobą wybrał bym ciebie, chłopcy by zrozumieli i nie mieliby pretensji, wiedzą, że się wzajemnie kochamy. Zrozum, że jesteś dla mnie najważniejsza i jak zrobią z tego aferę to obiecuję, że przejdę się do tych tabloidów i tak im nawciskam, że już nigdy więcej nie napiszą twojego imienia.
Ty - Ooo, dyrektor Zayn wzywa na dywanik? *zaśmialiśmy się i delikatnie pocałowałem ją*
Poruszam się w tajemnicy,
w sposób, który ich ciekawi.
Patrzą w co jestem ubrana,
stoją z boku tylko się gapiąc,
wykorzystują każdą szansę,
by dowiedzieć się z kim się prowadzam.
Marzę tylko, by zobaczyły
jaka jestem w prawdziwym życiu.
*z twojej perspektywy*
Zayn ma rację, nie mogę się zamartwiać, przecież mam najlepszego chłopaka na świecie nie?
*kilka miesięcy później*
Zayn mi się oświadczył, oczywiście powiedziałam tak, chyba całe osiedle słyszało moje krzyki radości. Dzisiaj powiadomiłam go, że zostanie ojcem. Powiedział 'to wspaniale' i zemdlał, a ja w śmiechu powoli go cuciłam. Coś czuję, że będziemy kochającą się rodziną.
---------------------------------------------------------------------------------------
Okeeej, zabijcie mnie, wiem, że zawaliłam koniec, ale nie miałam na niego kompletnie żadnego pomysłu :P
sobota, 22 września 2012
#15 Harry +18 ;D
Piątek, wieczór, 21:57.
Idziesz właśnie do klubu zapomnieć o troskach i problemach, chcesz się wyszaleć. Mimo, że masz 21 lat jesteś cała wytatuowana - nogi, ręce, plecy, obojczyk... Ubrałaś się na dzisiejszą imprezę dość wyzywająco, wyglądasz dokładnie TAK. <wiem to postać z gry, ale spodobała mi się xd.> Doszłaś do klubu, ochroniarz to twój dobry znajomy więc wpuścił Cię bez sprawdzania dowodu. Wzbudzałaś zainteresowanie swoim wyglądem, ale jakoś się tym nie przejęłaś. Podeszłaś do stołu od bilarda i zaczęłaś grać z jakimś facetem ok. trzydziestki. Był w tym strasznie dobry, bardzo dobrze się bawiliście. Gdy miał uderzyć kolejny raz w bilę ktoś go mocno popchnął, facet poleciał z hukiem na stół, a zza jego pleców było słychać złośliwe śmiechy jakiś chłopaków. Partner trzymał się za żebra i z bólu mocno zaciskał powieki. Zacisnęłaś pięści, rzuciłaś kijem od gry w stół od bilarda i podeszłaś do grupki chłopców. Ahh, no i nie zapominajmy o jednym: jesteś agresywna.
Ty - Dlaczego to zrobiłeś? *założyłaś ręce na piersi*
Ch - Bo to jest zabawne, nie uważasz? *śmiał się dalej*
Ty - A no, hahaha. *fałszywie się zaśmiałaś* Ciekawe czy to Ci się spodoba. *wycedziłaś przez zęby i walnęłaś go z pięści w brzuch najmocniej jak umiałaś*
Koleś upadł na podłogę, usiadłaś na nim i zaczęłaś go bić po twarzy. Zaczęła mu lecieć krew z nosa, miał rozciętą brew i wargę. Chciałaś mu przywalić jeszcze raz, ale ochroniarz was obu wywalił z klubu. Usłyszałaś jedynie 'dziękuję' od tamtego kolesia i znalazłaś się na zewnątrz. Usiadłaś na ziemi i walnęłaś z pięści w chodnik. Zasyczałaś i skuliłaś się na chodniku trzymając się za bolącą pięść. W twoich oczach pojawiły się łzy, kolejny raz nie umiałaś zapanować nad swoją agresją. Poczułaś jak ktoś położył dłoń na twoich plecach, wzdrygnęłaś i od razu wstałaś. Stał przed tobą chłopak z którym się biłaś w klubie. Przyjrzałaś się mu dokładniej, miał bujne kręcone loki, zielone hipnotyzujące oczy i usta które chce się po prostu całować. Był od ciebie może z 3 centymetry wyższy. Pomińmy fakt,że miał całą pokrwawioną twarz. Kojarzyłaś go z plakatów młodszej siostry, jak mu było? Henry? Niee, jakoś podobnie, ale to nie to... Harry? Taak, Harry, Harry Styles. Postanowiłaś jakoś go przeprosić.
Ty - Chodź zawiozę Cię do szpitala. *zaczęłaś iść w stronę swojego samochodu*
H - *niepewnie poszedł za tobą i wsiadł do auta od strony pasażera*
Ty - Przepraszam Cię, po prostu mam problemy z agresją, a że skrzywdziłeś mojego znajomego, to nie umiałam nad sobą zapanować. *tłumaczyłaś się w drodze do szpitala*
H - Też nie jestem bez winy, to ja to zacząłem. *przerwał na chwilę* A swoją drogą to umiesz przywalić. *zaśmialiście się*
Ty - Dzięki. A ty swoją drogą nie umiesz się bronić. *jeszcze raz się zaśmialiście*
H - No co? Dziewczyny nie wypada uderzyć! *zaśmiałaś się* A tak w ogóle to jak masz na imię?
Ty - Skyler, a ty Harry jeśli dobrze kojarzę. *odwróciłaś głowę w jego stronę i pokazałaś swój seksowny uśmiech*
H - Tsaa. *przygryzł wargę widząc twój uśmiech i odwrócił głowę w stronę okna*
Ty - *obejrzałaś go od góry do dołu i parsknęłaś śmiechem na widok 'namiocika' na jego spodniach*
H - Co? *zwrócił się do ciebie odwracając głowę*
Ty - Nicc, nicc. *pokręciłaś przecząco głową powstrzymując śmiech* Już jesteśmy, wysiadaj.
Weszliście do szpitala, pierw obejrzeli rany Harry'ego, a później twoją lekko krwawiącą pięść. Założyli mu kilka szwów, a tobie zabandażowali dłoń. Wróciliście do samochodu tym razem w lepszej atmosferze.
Ty - Gdzie cię podwieźć? *powiedziałaś wkładając klucz do stacyjki*
H - Emm...
Ty - No?
H - Nie chce wracać do domu w takim stanie, mama zrobi awanturę, jutro jej wytłumaczę. Więc...
Ty - Więc?
H - Mógłbym zostać dzisiaj u ciebie? *zapytał lekko przygaszony*
Ty - Jasne, siostra właśnie powinna wychodzić na imprezę do jej chłopaka, więc będziemy mieli caaaaaaaałą chatę dla siebie. *zaśmiałaś się*
Przez całą drogę śmialiście się i przesyłaliście sobie znaczące spojrzenia. Otwierając drzwi, spojrzałaś na niego i naszła cię chcica... przerażająca chcica. Weszłaś do mieszkania i zaczęłaś kaszleć.
H - Co jest?
Ty - Nie uważasz, że tu śmierdzi? *zapytałaś zatykając nos*
H - Hahaha, tu pachnie... malinami?
R - Dokładnie! *krzyknęła twoja siostra schodząc z góry*
Ty - Harry, to moja siostra Riley...
H - Miło poznać.
R - Nawzajem. Siostra... *spojrzała na ciebie znacząco i poruszała brwiami* ...idę do Ray'a. Bądź grzeczna! *krzyknęła wychodząc*
H - To serio była twoja siostra? Jesteście, no...
Ty - Inne? Taak, ja wolę hard look, a ona plastic look. *Harry się zaśmiał* Czekaj otworzę okno bo się zaraz uduszę...
Jak mówiłaś otworzyłaś okna i wracając zgarnęłaś z barku Jack'a Daniels'a, jakąś wódkę, Gin'a itp, itd. Poszłaś do kuchni po żelki, wstawiłaś popcorn do mikrofali. (...) W pewnym momencie, gdy byliście już oboje po trzech kieliszkach zdjęłaś swoje glany, jeans'ową kurteczkę i można powiedzieć, że zostałaś w samym 'biustonoszu' i szortach. Harry na ten widok oblizał usta i zdjął swój czarny sweter, czerwone converse i usiadł bliżej ciebie.
Ty - Więc, co robimy? Mam gdzieś jakieś planszówki i karty, druga młodsza siostra jak była zostawiła.
H - Mam pomysł.
Ty - Jaki?
H - Zagrajmy w Pokera. *poszłaś po karty*
Ty - No dobra, to siadaj tu. *pokazałaś miejsce obok siebie na podłodze; odgarnęłaś grzywkę za ucho*
H - Jakie ty masz piękne oczy, takie... błękitne...
Ty - Muszę sobie zapamiętać, że jak jesteś pijany - bredzisz, mam niebieskie oczy. Więc, kto pierwszy tasuje?
H - Ja.
Ty- Ok.
Graliście śmiejąc się, co raz więcej pijąc i jak oboje byliście na granicy sprawności fizycznej, Harry coś zaproponował.
H - A może teraz pogramy w pokera na fanty?
Ty - *zrobiłaś 'wtf?'* A co to?
H - No jak przegrasz oddajesz jakąś część ze swojego ubioru. *chytrze się uśmiechnął*
Ty - Oooo, jakiś ty sprytny Haroldzie! *poruszałaś zabawnie brwiami na co się zaśmiał* Kto tasuje pierwszy?
H - Ja. *potasował i rozdał karty; oboje dobraliście nowe*
Ty - Uuuu... Nooo Styles, szykuj koszulkę.
H - Serio jesteś tego taka pewna?
Ty - Ooo, taaaak. *pokiwałaś głową z uśmiechem na ustach*
H - Noo ja mam Karetę a ty? *powiedział pokazując karty*
Ty - Buahahaha... Ja mam Pokera *zrobiłaś minkę coś jak: :3 *
H - Pokaż... *zabrał ci karty* Tyy, rzeczywiście.
Ty - To zdejmujesz tą koszulkę czy mam ci pomóc?
H - Mruu...
Ty - Zboczuch! *pstryknęłaś go w nos*
I graliście tak, aż do momentu kiedy Harry został w samych bokserkach.
H - Czuję się taki... nagi...
Ty - Stary... co masz? *spojrzałaś na swoje dobrane karty niezadowolona*
H - Eeeh... Parę dam.
Ty -Noo, nooo- *przerwał ci*
H - Kurde bokserki też mam zdjąć? *już zaczął się szykować*
Ty - Nie. Ja mam parę dziesiątek. *spojrzał na ciebie*
H - Pierdolisz? *sprawdził twoje karty*A ty teraz masz zdjąć stanik, nie?
Ty - Ta... Ale...
H - Hmm?
Ty - Ja... Ja się wstydzę... *spuściłaś głowę i poczułaś jak twoje policzki przybierają kolor z bladej bieli na czerwony*
H - Czemu? *usiadł bliżej ciebie*
Ty - No bo jestem ciągle dziewicą i nikt nie widział jeszcze moich piersi. Oprócz mnie rzecz jasna. *zaśmiałaś się ze wciąż spuszczoną głową*
H - Ty serio jesteś dziewicą? Nie wyglądasz...
Ty - Ale jestem. *nerwowo zaczęłaś bawić się swoimi włosami*
H - Dobra, to już nie gramy, masz *podał ci butelkę Daniels'a*
Ty - Dzięki *zaczęłaś pić z gwinta, Harry lekko Cię popchnął i wylałaś na siebie całą zawartość butelki* Kurwa...
H - Przepraszam, pomogę ci.
Ty - Ale jak- *nie dokończyłaś bo cię pocałował*
Odwzajemniłaś lekko zdziwiona i czekałaś co zrobi potem. Czułaś jak wasze języki walczą o dominację, robił to tak delikatnie, a za razem podniecająco. Schodził niżej językiem liżąc każdy skrawek twojego ciała oblany Daniels'em. Twój oddech przyspieszył, nie mogłaś i nie chciałaś uniknąć tego co nadchodziło. Doszedł do twojego 'stanika' i z dziecięcą łatwością go zdjął. Chwycił twoje skarby i zaczął się nimi bawić w między czasie namiętnie cię całując. Jęczałaś z podniecenia w jego ustach. Przerwał pocałunek i przeszedł do lizania i podgryzania twoich sutków. Krzyczałaś jego imię i jęczałaś co raz to głośniej. W jego oczach malowało się zadowolenie, zachwycenie i iskierki podniecenia. Na chwilę przestał, odsunął ławę w zakamarek pokoju i wrócił do ciebie. Podniósł cię i położył na puchatym, białym dywanie przy okazji całując. Chciał powrócić do poprzedniej czynności, ale mu nie pozwoliłaś, chciałaś by doznał takiej przyjemności jaką sam ci sprawił. Jak chciał coś powiedzieć, położyłaś palec na jego ustach sygnalizując żeby był cicho. Wstałaś z dywanu i pociągnęłaś go za ręce by wstał razem z tobą. Namiętnie go pocałowałaś majstrując przy jego bokserkach. Wolną dłoń wplotłaś w jego włosy. Poczułaś jak jego przyrodzenie twardnieje i uśmiechnęłaś się w trakcie pocałunku. Zeszłaś niżej na jego szyje, poprzez obojczyk, brzuch aż doszłaś do jego bokserek. Uklęknęłaś przed nim i spojrzałaś mu w oczy, nigdy nie widziałaś takiego blasku. Ściągnęłaś bokserki i powoli wzięłaś jego kumpla w dłoń na co cicho zasapał. Nie wiedziałaś jak to się robi, to był twój pierwszy raz, więc postanowiłaś zdać się na szkołę starszej siostry. Zaczęłaś energicznie poruszać ręką i lizać główkę członka, na co Harry zaczął mocno sapać. Chwilę potem starałaś się wziąć go całego do ust. Krzyczał, sapał, jęczał. A ty? No cóż, wszystko co robił w tej chwili cię podniecało. W pewnym momencie odepchnął cię od siebie tak, że straciłaś równowagę i upadłaś na dywan. Ciężko dysząc Harry wodził dłońmi po twoim wytatuowanym ciele, podobały mu się jak małemu dziecku nowa zabawka. Dotarł dłońmi do twoich majtek i spojrzał na twoją twarz z pożądaniem kierując wzrok w twoje oczy. Zobaczył lekkie przerażenie w twoich oczach.
H - Na pewno tego chcesz? Nie chcę żebyś później żałowała.
Ty tylko pokiwałaś lekko głową uśmiechając się przy tym. Chwilę po tym nie miałaś na sobie majtek i czułaś palce Hazzy w twoich okolicach intymnych. Chwycił Cię za jedną nogę, oparł ją o swoje ramię i od łydki schodził z pocałunkami coraz niżej. Gdy tylko dotarł do myszki pieścił ją językiem i leciutko przygryzał.W pewnym momencie, poczułaś w sobie 2 palce na co wygięłaś się wbijając paznokcie w dywan i zaciskając mocno wargi. Wydawałaś odgłosy podniecenia i gdy już nie mogłaś wytrzymać, Harry jakby to wyczuł, przestał i wodząc rękoma to twoim ciele, rzucił się do twoich ust. Był głodny pocałunków. Ciężko oddychając owinęłaś się wokół jego ciała odwzajemniając pocałunki. Zaniósł cię do kuchni i postawił na ziemi, a ty jakbyś przeczuwała o co mu chodzi, bez zbędnych słów odwróciłaś się do niego tyłem opierając o stół. Czułaś jak jego penis się ciebie ociera, a jego właściciel daje ci klapsa i szybko, mocno, ale za razem delikatnie i subtelnie w ciebie wchodzi. Krzyknęłaś wbijając paznokcie w stół. Zaczął przyśpieszać tempo, a stół motał się wraz z wami. Jeszcze szybciej i jeszcze szybciej. Stół skrzypi, a ty krzyczysz błagając chłopaka o więcej. Poczułaś jak traci nad sobą kontrolę i pierzy cię jak zwierze dobijając do twojego punktu g. Czujesz, wiesz, że zaraz nastąpi ten oczekiwany koniec i informujesz o tym Hazzę, na co on bardziej przyspiesza i krzyczy, że dojdziesz jak ci powie. Wstrzymujesz się przez jakiś czas zaciskając powieki, po czym chłopak krzyczy 'teraz!' i oboje dochodzicie. Harry przyciąga cię do siebie, bierze na ręce, a ty zmęczona wskazujesz mu drogę do swojej sypialni.
---------------------------------------------------------------------------------
I jest +18, wam pozostawiam ocenę, miłego czytania, czy coś xd.
Idziesz właśnie do klubu zapomnieć o troskach i problemach, chcesz się wyszaleć. Mimo, że masz 21 lat jesteś cała wytatuowana - nogi, ręce, plecy, obojczyk... Ubrałaś się na dzisiejszą imprezę dość wyzywająco, wyglądasz dokładnie TAK. <wiem to postać z gry, ale spodobała mi się xd.> Doszłaś do klubu, ochroniarz to twój dobry znajomy więc wpuścił Cię bez sprawdzania dowodu. Wzbudzałaś zainteresowanie swoim wyglądem, ale jakoś się tym nie przejęłaś. Podeszłaś do stołu od bilarda i zaczęłaś grać z jakimś facetem ok. trzydziestki. Był w tym strasznie dobry, bardzo dobrze się bawiliście. Gdy miał uderzyć kolejny raz w bilę ktoś go mocno popchnął, facet poleciał z hukiem na stół, a zza jego pleców było słychać złośliwe śmiechy jakiś chłopaków. Partner trzymał się za żebra i z bólu mocno zaciskał powieki. Zacisnęłaś pięści, rzuciłaś kijem od gry w stół od bilarda i podeszłaś do grupki chłopców. Ahh, no i nie zapominajmy o jednym: jesteś agresywna.
Ty - Dlaczego to zrobiłeś? *założyłaś ręce na piersi*
Ch - Bo to jest zabawne, nie uważasz? *śmiał się dalej*
Ty - A no, hahaha. *fałszywie się zaśmiałaś* Ciekawe czy to Ci się spodoba. *wycedziłaś przez zęby i walnęłaś go z pięści w brzuch najmocniej jak umiałaś*
Koleś upadł na podłogę, usiadłaś na nim i zaczęłaś go bić po twarzy. Zaczęła mu lecieć krew z nosa, miał rozciętą brew i wargę. Chciałaś mu przywalić jeszcze raz, ale ochroniarz was obu wywalił z klubu. Usłyszałaś jedynie 'dziękuję' od tamtego kolesia i znalazłaś się na zewnątrz. Usiadłaś na ziemi i walnęłaś z pięści w chodnik. Zasyczałaś i skuliłaś się na chodniku trzymając się za bolącą pięść. W twoich oczach pojawiły się łzy, kolejny raz nie umiałaś zapanować nad swoją agresją. Poczułaś jak ktoś położył dłoń na twoich plecach, wzdrygnęłaś i od razu wstałaś. Stał przed tobą chłopak z którym się biłaś w klubie. Przyjrzałaś się mu dokładniej, miał bujne kręcone loki, zielone hipnotyzujące oczy i usta które chce się po prostu całować. Był od ciebie może z 3 centymetry wyższy. Pomińmy fakt,że miał całą pokrwawioną twarz. Kojarzyłaś go z plakatów młodszej siostry, jak mu było? Henry? Niee, jakoś podobnie, ale to nie to... Harry? Taak, Harry, Harry Styles. Postanowiłaś jakoś go przeprosić.
Ty - Chodź zawiozę Cię do szpitala. *zaczęłaś iść w stronę swojego samochodu*
H - *niepewnie poszedł za tobą i wsiadł do auta od strony pasażera*
Ty - Przepraszam Cię, po prostu mam problemy z agresją, a że skrzywdziłeś mojego znajomego, to nie umiałam nad sobą zapanować. *tłumaczyłaś się w drodze do szpitala*
H - Też nie jestem bez winy, to ja to zacząłem. *przerwał na chwilę* A swoją drogą to umiesz przywalić. *zaśmialiście się*
Ty - Dzięki. A ty swoją drogą nie umiesz się bronić. *jeszcze raz się zaśmialiście*
H - No co? Dziewczyny nie wypada uderzyć! *zaśmiałaś się* A tak w ogóle to jak masz na imię?
Ty - Skyler, a ty Harry jeśli dobrze kojarzę. *odwróciłaś głowę w jego stronę i pokazałaś swój seksowny uśmiech*
H - Tsaa. *przygryzł wargę widząc twój uśmiech i odwrócił głowę w stronę okna*
Ty - *obejrzałaś go od góry do dołu i parsknęłaś śmiechem na widok 'namiocika' na jego spodniach*
H - Co? *zwrócił się do ciebie odwracając głowę*
Ty - Nicc, nicc. *pokręciłaś przecząco głową powstrzymując śmiech* Już jesteśmy, wysiadaj.
Weszliście do szpitala, pierw obejrzeli rany Harry'ego, a później twoją lekko krwawiącą pięść. Założyli mu kilka szwów, a tobie zabandażowali dłoń. Wróciliście do samochodu tym razem w lepszej atmosferze.
Ty - Gdzie cię podwieźć? *powiedziałaś wkładając klucz do stacyjki*
H - Emm...
Ty - No?
H - Nie chce wracać do domu w takim stanie, mama zrobi awanturę, jutro jej wytłumaczę. Więc...
Ty - Więc?
H - Mógłbym zostać dzisiaj u ciebie? *zapytał lekko przygaszony*
Ty - Jasne, siostra właśnie powinna wychodzić na imprezę do jej chłopaka, więc będziemy mieli caaaaaaaałą chatę dla siebie. *zaśmiałaś się*
Przez całą drogę śmialiście się i przesyłaliście sobie znaczące spojrzenia. Otwierając drzwi, spojrzałaś na niego i naszła cię chcica... przerażająca chcica. Weszłaś do mieszkania i zaczęłaś kaszleć.
H - Co jest?
Ty - Nie uważasz, że tu śmierdzi? *zapytałaś zatykając nos*
H - Hahaha, tu pachnie... malinami?
R - Dokładnie! *krzyknęła twoja siostra schodząc z góry*
Ty - Harry, to moja siostra Riley...
H - Miło poznać.
R - Nawzajem. Siostra... *spojrzała na ciebie znacząco i poruszała brwiami* ...idę do Ray'a. Bądź grzeczna! *krzyknęła wychodząc*
H - To serio była twoja siostra? Jesteście, no...
Ty - Inne? Taak, ja wolę hard look, a ona plastic look. *Harry się zaśmiał* Czekaj otworzę okno bo się zaraz uduszę...
Jak mówiłaś otworzyłaś okna i wracając zgarnęłaś z barku Jack'a Daniels'a, jakąś wódkę, Gin'a itp, itd. Poszłaś do kuchni po żelki, wstawiłaś popcorn do mikrofali. (...) W pewnym momencie, gdy byliście już oboje po trzech kieliszkach zdjęłaś swoje glany, jeans'ową kurteczkę i można powiedzieć, że zostałaś w samym 'biustonoszu' i szortach. Harry na ten widok oblizał usta i zdjął swój czarny sweter, czerwone converse i usiadł bliżej ciebie.
Ty - Więc, co robimy? Mam gdzieś jakieś planszówki i karty, druga młodsza siostra jak była zostawiła.
H - Mam pomysł.
Ty - Jaki?
H - Zagrajmy w Pokera. *poszłaś po karty*
Ty - No dobra, to siadaj tu. *pokazałaś miejsce obok siebie na podłodze; odgarnęłaś grzywkę za ucho*
H - Jakie ty masz piękne oczy, takie... błękitne...
Ty - Muszę sobie zapamiętać, że jak jesteś pijany - bredzisz, mam niebieskie oczy. Więc, kto pierwszy tasuje?
H - Ja.
Ty- Ok.
Graliście śmiejąc się, co raz więcej pijąc i jak oboje byliście na granicy sprawności fizycznej, Harry coś zaproponował.
H - A może teraz pogramy w pokera na fanty?
Ty - *zrobiłaś 'wtf?'* A co to?
H - No jak przegrasz oddajesz jakąś część ze swojego ubioru. *chytrze się uśmiechnął*
Ty - Oooo, jakiś ty sprytny Haroldzie! *poruszałaś zabawnie brwiami na co się zaśmiał* Kto tasuje pierwszy?
H - Ja. *potasował i rozdał karty; oboje dobraliście nowe*
Ty - Uuuu... Nooo Styles, szykuj koszulkę.
H - Serio jesteś tego taka pewna?
Ty - Ooo, taaaak. *pokiwałaś głową z uśmiechem na ustach*
H - Noo ja mam Karetę a ty? *powiedział pokazując karty*
Ty - Buahahaha... Ja mam Pokera *zrobiłaś minkę coś jak: :3 *
H - Pokaż... *zabrał ci karty* Tyy, rzeczywiście.
Ty - To zdejmujesz tą koszulkę czy mam ci pomóc?
H - Mruu...
Ty - Zboczuch! *pstryknęłaś go w nos*
I graliście tak, aż do momentu kiedy Harry został w samych bokserkach.
H - Czuję się taki... nagi...
Ty - Stary... co masz? *spojrzałaś na swoje dobrane karty niezadowolona*
H - Eeeh... Parę dam.
Ty -Noo, nooo- *przerwał ci*
H - Kurde bokserki też mam zdjąć? *już zaczął się szykować*
Ty - Nie. Ja mam parę dziesiątek. *spojrzał na ciebie*
H - Pierdolisz? *sprawdził twoje karty*A ty teraz masz zdjąć stanik, nie?
Ty - Ta... Ale...
H - Hmm?
Ty - Ja... Ja się wstydzę... *spuściłaś głowę i poczułaś jak twoje policzki przybierają kolor z bladej bieli na czerwony*
H - Czemu? *usiadł bliżej ciebie*
Ty - No bo jestem ciągle dziewicą i nikt nie widział jeszcze moich piersi. Oprócz mnie rzecz jasna. *zaśmiałaś się ze wciąż spuszczoną głową*
H - Ty serio jesteś dziewicą? Nie wyglądasz...
Ty - Ale jestem. *nerwowo zaczęłaś bawić się swoimi włosami*
H - Dobra, to już nie gramy, masz *podał ci butelkę Daniels'a*
Ty - Dzięki *zaczęłaś pić z gwinta, Harry lekko Cię popchnął i wylałaś na siebie całą zawartość butelki* Kurwa...
H - Przepraszam, pomogę ci.
Ty - Ale jak- *nie dokończyłaś bo cię pocałował*
Odwzajemniłaś lekko zdziwiona i czekałaś co zrobi potem. Czułaś jak wasze języki walczą o dominację, robił to tak delikatnie, a za razem podniecająco. Schodził niżej językiem liżąc każdy skrawek twojego ciała oblany Daniels'em. Twój oddech przyspieszył, nie mogłaś i nie chciałaś uniknąć tego co nadchodziło. Doszedł do twojego 'stanika' i z dziecięcą łatwością go zdjął. Chwycił twoje skarby i zaczął się nimi bawić w między czasie namiętnie cię całując. Jęczałaś z podniecenia w jego ustach. Przerwał pocałunek i przeszedł do lizania i podgryzania twoich sutków. Krzyczałaś jego imię i jęczałaś co raz to głośniej. W jego oczach malowało się zadowolenie, zachwycenie i iskierki podniecenia. Na chwilę przestał, odsunął ławę w zakamarek pokoju i wrócił do ciebie. Podniósł cię i położył na puchatym, białym dywanie przy okazji całując. Chciał powrócić do poprzedniej czynności, ale mu nie pozwoliłaś, chciałaś by doznał takiej przyjemności jaką sam ci sprawił. Jak chciał coś powiedzieć, położyłaś palec na jego ustach sygnalizując żeby był cicho. Wstałaś z dywanu i pociągnęłaś go za ręce by wstał razem z tobą. Namiętnie go pocałowałaś majstrując przy jego bokserkach. Wolną dłoń wplotłaś w jego włosy. Poczułaś jak jego przyrodzenie twardnieje i uśmiechnęłaś się w trakcie pocałunku. Zeszłaś niżej na jego szyje, poprzez obojczyk, brzuch aż doszłaś do jego bokserek. Uklęknęłaś przed nim i spojrzałaś mu w oczy, nigdy nie widziałaś takiego blasku. Ściągnęłaś bokserki i powoli wzięłaś jego kumpla w dłoń na co cicho zasapał. Nie wiedziałaś jak to się robi, to był twój pierwszy raz, więc postanowiłaś zdać się na szkołę starszej siostry. Zaczęłaś energicznie poruszać ręką i lizać główkę członka, na co Harry zaczął mocno sapać. Chwilę potem starałaś się wziąć go całego do ust. Krzyczał, sapał, jęczał. A ty? No cóż, wszystko co robił w tej chwili cię podniecało. W pewnym momencie odepchnął cię od siebie tak, że straciłaś równowagę i upadłaś na dywan. Ciężko dysząc Harry wodził dłońmi po twoim wytatuowanym ciele, podobały mu się jak małemu dziecku nowa zabawka. Dotarł dłońmi do twoich majtek i spojrzał na twoją twarz z pożądaniem kierując wzrok w twoje oczy. Zobaczył lekkie przerażenie w twoich oczach.
H - Na pewno tego chcesz? Nie chcę żebyś później żałowała.
Ty tylko pokiwałaś lekko głową uśmiechając się przy tym. Chwilę po tym nie miałaś na sobie majtek i czułaś palce Hazzy w twoich okolicach intymnych. Chwycił Cię za jedną nogę, oparł ją o swoje ramię i od łydki schodził z pocałunkami coraz niżej. Gdy tylko dotarł do myszki pieścił ją językiem i leciutko przygryzał.W pewnym momencie, poczułaś w sobie 2 palce na co wygięłaś się wbijając paznokcie w dywan i zaciskając mocno wargi. Wydawałaś odgłosy podniecenia i gdy już nie mogłaś wytrzymać, Harry jakby to wyczuł, przestał i wodząc rękoma to twoim ciele, rzucił się do twoich ust. Był głodny pocałunków. Ciężko oddychając owinęłaś się wokół jego ciała odwzajemniając pocałunki. Zaniósł cię do kuchni i postawił na ziemi, a ty jakbyś przeczuwała o co mu chodzi, bez zbędnych słów odwróciłaś się do niego tyłem opierając o stół. Czułaś jak jego penis się ciebie ociera, a jego właściciel daje ci klapsa i szybko, mocno, ale za razem delikatnie i subtelnie w ciebie wchodzi. Krzyknęłaś wbijając paznokcie w stół. Zaczął przyśpieszać tempo, a stół motał się wraz z wami. Jeszcze szybciej i jeszcze szybciej. Stół skrzypi, a ty krzyczysz błagając chłopaka o więcej. Poczułaś jak traci nad sobą kontrolę i pierzy cię jak zwierze dobijając do twojego punktu g. Czujesz, wiesz, że zaraz nastąpi ten oczekiwany koniec i informujesz o tym Hazzę, na co on bardziej przyspiesza i krzyczy, że dojdziesz jak ci powie. Wstrzymujesz się przez jakiś czas zaciskając powieki, po czym chłopak krzyczy 'teraz!' i oboje dochodzicie. Harry przyciąga cię do siebie, bierze na ręce, a ty zmęczona wskazujesz mu drogę do swojej sypialni.
---------------------------------------------------------------------------------
I jest +18, wam pozostawiam ocenę, miłego czytania, czy coś xd.
czwartek, 20 września 2012
#14 Harry długi/lekko smutny
Dziękuję za ponad 5000 wyświetleń, z tej okazji imagin.
Ona - Naiwna.
On - Niegodny jej zaufania.
Czyli w skrócie historia naiwnej i zakłamanej miłości.
On - Nadużywa jej zaufanie.
Ona - Kocha, więc wybacza.
Tyle razy słyszałaś żebyś wreszcie go zostawiła, zaczęła życie od nowa, ale ty go kochasz, nie odpuścisz, masz nadzieję, że się zmieni.
On - Korzysta z życia.
Ona - Cierpi, lecz wybacza.
Ale wszystko się zmieniło gdy dowiedziałaś się o pewnej, na ten moment małej, lecz już pokochanej rzeczy. Tak, dokładnie tak jak się domyślasz, jesteś w ciąży. Ale Harry ma zupełnie inne plany.
On - Dowiaduje się i znika z jej życia.
Ona - Zostaje sama.
Od tamtego niefortunnego zdarzenia minął rok, urodziłaś piękną, małą córeczkę której dałaś na imię Skyler. Nie szukałaś go, lecz jak głupia miałaś nadzieję, że wróci. Starasz się zapomnieć, ale nie możesz. Mała ma trzy miesiące i już widać u niej piękne, wręcz fascynujące zielenią oczy.
Mała skończyła roczek, jest bardzo podobna do ojca z tą różnicą, że po tobie odziedziczyła jedynie włosy koloru blond. Te dołeczki, małe już kręcące się loczki, zniewalające spojrzenie i rażący słodkością uśmiech, wszystko to dostała po ojcu. Jest bardzo zdolna, już prawie nauczyła się chodzić bez pomocy, stara się bełkotać pierwsze słowa, jesteś tak bardzo z niej dumna. I zaczęłaś rozumieć, że teraz nie żyjesz dla niego, ale dla niej. Dla tej małej pociechy. Jedyne co było przeszkodą by zapomnieć o Harrym, to wiecznie pytający dziennikarze i paparazzi. Odkąd było widać już dość duży brzuszek, nie dawali ci spokoju, pytali czy to jego dziecko, czy to dlatego się rozstaliście... ty milczałaś. Czasami byli tak nachalni, że musiałaś wzywać policję. Ale teraz to się zmieni. kupiłaś dość duży kawałek ziemi, a na nim domek z wysokim ogrodzeniem, trzema sypialniami, salonem połączonym z kuchnią i jadalnią, dwiema łazienkami, basenem, werandą, małym ogrodzonym placem zabaw i pokojem z profesjonalnym sprzętem fotograficznym. Fotografia to twoja pasja, Harry nie pozwalał ci jej rozwijać, uważał, że mimo iż masz talent to nigdy nie przyda ci się on w prawdziwym życiu.
Pierwszą i główną modelką stała się malutka Skyler, kiedy tylko zaczynała już raczkować. Czasami przychodził i pomagał ci przy sesjach twój przyjaciel gej, Max. Czasami nawet ty stawałaś się jego modelką. Wszystkie zdjęcia zachowywałaś dla siebie, tylko jedno jako zdjęcie profilowe na fb i tt ustawiłaś śmiejącą się i klaszczącą w rączki Skyler.
Dzisiaj zadzwoniła do ciebie bardzo wesoła Danielle, poprosiła o spotkanie i długą, poważną rozmowę. Zjawiła się ucieszona pod twoimi drzwiami i jak tylko zobaczyła w twoich ramionach Skyler zaczęła piszczeć i skakać ze szczęścia, co wyglądało na prawdę komicznie. Przez jakąś godzinkę wypytała cię co teraz robisz, jak sobie radzisz. Opowiedziałaś jej, że jest ci trudno, ale jakoś sobie radzisz. Że już dawno zapomniałabyś o Harrym gdyby nie dziennikarze... No i kiedy tylko zaczęłaś temat Hazzy, próbowała ci wmówić, że się zmienił i że chce cię przeprosić. Ty jedynie pokiwałaś przeciwnie głową, powiedziałaś, że jeśli miała za zadanie tu przyjść i wciskać ci jakiś kit, to lepiej by było żeby wyszła. Danielle momentalnie zrozumiała przekaz i wyciągnęła dłoń, chwyciłaś ją i... zauważyłaś na niej pierścionek zaręczynowy!! (...)
Po długich rozmowach dowiedziałaś się, że Liam wreszcie się jej oświadczył i że ślub odbędzie się za 2 długie miesiące. Postanowiłaś schudnąć by zmieścić się w jaką kolwiek sukienkę. Postanowiłaś zapisać się na zajęcia z pilatesu. w 3 tygodnie schudłaś ok. 12 kilo, a przecież do ślubu jeszcze 5 tygodni.Więc zastopowałaś z ilością ćwiczeń na tydzień, z 5 razy zrobiły się 2 razy w tygodniu, teraz bardziej utrzymywałaś wagę niż ją traciłaś.
Są 3 tygodnie przed tym radosnym dniem, wybrałaś się na duże zakupy. Małej Sky kupiłaś piękną błękitną sukieneczkę i białe buciki, a sobie wybrałaś czarną, mini sukienkę na długi rękaw z, nie ukrywajmy, wielkim dekoltem. Do tego czarne, 14 cm szpilki i nieliczna biżuteria.
Przeglądając się w lustrze spojrzałaś na zegarek. Do ceremonii zostało 40 min więc postanowiłaś się szybko zbierać. Weszłaś spokojnie do kościoła, trzymając malutką Sky na rękach. Do początku ceremonii zostało jeszcze 20 min. nigdzie nie widziałaś chłopców i tak miało zostać do końca. Ale po nie całej minucie pod ołtarzem stanął Liam, a obok jako świadek, Niall. Wsadziłaś małej do buźki smoczek, posadziłaś ją sobie na kolankach i cieszyłaś się niedługo trwającym spokojem. Podbiegła do ciebie bliska płaczu Dan i poprosiła na słowo.
Ty - Dan, co się stało? *zapytałaś z troską delikatnie ją przytulając*
Dan - Moja siostra, która miała być świadkową zaczęła nagle rodzić, a Eleanor nie chce jej zastąpić, Perrie też nie chce i... *przerwałaś jej*
Ty - Dan spokojnie, na pewno znajdziesz kogoś na jej miejsce... *tym razem ona ci przerwała*
Dan - Więc jak? Będziesz moją świadkową? *zobaczyłaś desperację w jej spojrzeniu i odruchowo się zgodziłaś*
Powolnym krokiem zaczęłaś iść w stronę ołtarza. Oczy wszystkich odwróciły się w twoją stronę, ale nie zwróciłaś na to większej uwagi. Gdy doszłaś do ołtarza Liam i Niall przywitali cię gorącymi uściskami i gdy zapytali cię o Sky wskazałaś mamę Dan. Pogadałaś z nimi chwilę, a później rozpoczęła się ceremonia. (...)
Byłaś z małą już na sali, jako świadkowa musiałaś być tam prawie przez cały czas. A to czegoś dopilnować, a to coś poprawić... Nie byłaś na to zbytnio przygotowana, ale jakoś się udało. No i zaraz nastąpi ten ważny moment: pierwszy taniec młodej pary, a później taniec świadków. W myślach cieszyłaś się że świadkiem jest Niall, początkowo miał nim być Harry... tańczyliście w trzy osoby: Ty, Niall i Skyler. W połowie przytulańca dołączyła do was reszta gości. I nagle ktoś wypowiedział przez mikrofon "Odbijamy!". W myślach miałaś cichą nadzieję, że nie będzie to Harry, ale jak na złość, był to on... Uśmiechał się widząc cieszącą się małą Sky, ale ty nie byłaś z tego taka ucieszona. Po zakończeniu piosenki, oderwałaś się z córką od jej 'ojca' przy czym zaczęła płakać, więc poszłaś na górę do pokoi dla gości by ją uspokoić. Położyłaś małą na łóżku i wsadziłaś w buźkę smoczek powoli ją uspokajając. Dla zabicia czasu weszłaś na tt. Cały tt huczał o tym, że ty i Harry do siebie wracacie. 'Ale jak?' mówiłaś sama do siebie. Po krótkim czasie weszłaś w wpis jakiejś fanki, mówiącej, żę 'gdzieś' znalazła ten link. Ale jaki link do cholery?! Weszłaś w podany link i osłupiałaś. Ktoś wstawił tuzin zdjęć jak ty, Sky i Harry tańczycie na weselu. 'Szybcy są' wysyczałaś sama do siebie. Usłyszałaś nieśmiałe pukanie, więc odłożyłaś telefon na półkę i poszłaś otworzyć. Otworzyłaś i gwałtownie zamknęłaś drzwi mocno je przytrzymując. Harry. Zaczął walić w drzwi, mocno szarpać za klamkę i krzyczeć żebyś go wpuściła. Wszystkie te odgłosy rozbudziły Skyler i zaczęła zanosić się płaczem, więc puściłaś drzwi i szybko do niej podbiegłaś. Oczywiście Hazza to wykorzystał. Wpadł do pokoju jak oparzony i już chciał coś powiedzieć kiedy mu przeszkodziłaś.
Ty - Czego chcesz? Dlaczego mnie krzywdzisz? Nie wystarczy ci to, że obarczyłeś mnie obowiązkami samotnej matki?! *dwa ostatnie wyrazy zaakcentowałaś*
Harry - Ale ja cię kocham! *trzasnął drzwiami podchodząc do Ciebie*
Ty - Nie kłam! I tak ci nie uwierzę! *przycisnęłaś Sky mocniej do siebie i tak jak ona zaczęłaś zanosić się płaczem*
Harry - *kucnął przed tobą* Przepraszam. *położył dłonie na twoich kolanach, ale gwałtownie się odsunęłaś* Pozwól mi się wytłumaczyć...
Ty - Nie uważasz, że to już trochę za późno na wyjaśnienia? *powiedziałaś ściszając ton głosu*
Harry - Na miłość nigdy nie jest za późno. *spojrzał na małą a później na ciebie* Mogę? Proszę.
Ty - *przełknęłaś ślinę patrząc mu w oczy; pokiwałaś lekko głową i mu ją podałaś*
Harry - *usiadł obok ciebie na łóżku wpatrując się w córkę* Jest taka malutka...
Ty - I bezbronna.*dodałaś patrząc na ten obrazek i mimowolnie się uśmiechając*
Nastąpiła niezręczna cisza, pokój wypełniał jedynie cichy szept Harry'ego uspakajającego Sky. Zauważyłaś w nim kilka zmian, a dokładnie chodzi o jego charakter. Stał się bardziej delikatny, czuły, wydoroślał. Spodobało ci się to, ale czy możesz mu do końca zaufać? Czy możesz popaść z nim w bezgraniczną miłość?
Wzięłaś głęboki wdech, głośno wypuściłaś powietrze wstając z łóżka i podchodząc do wielkiego, hotelowego okna. Po kilku minutach poczułaś jak powoli wokół twojej talii owijają się ciepłe ręce Hazzy. Czułaś jego oddech na swojej szyi, aż przeszły cię dreszcze.
Harry - Proszę porozmawiajmy. *zaczął ci szeptać do ucha*
Pokiwałaś jedynie twierdząco głową i wróciłaś do wpatrywania się w dal.
Harry - Powiem ci jedynie tyle, że was kocham, bardzo was kocham. Wtedy gdy wyszłaś z walizką, załamałem się choć udawałem silnego. Odeszłaś i to z mojej winy, straciłem coś co nazywają miłością. Mimo, że chciałem cię przeprosić, to nie miałem odwagi. Mimo, że chciałem prosić o drugą szansę, duma była ważniejsza. Mimo, że chciałem się poprawić *usłyszałaś jego szloch* to za każdym razem coś się we mnie łamało i po prostu nie mogłem. Przepraszam, że tyle razy cię okłamywałem i traktowałem jak zabawkę. Sława i chciwość przysłoniły mi widok na życie. Przepraszam. *poczułaś jak wtula się w ciebie mocząc ci ramię, sama płakałaś już na całego*
Odwróciłaś się do niego przodem i owinęłaś ręce wokół jego klatki piersiowej, co raz mocniej płacząc.
Harry - Przepraszam, że nie zwracałem uwagi na to jak cię krzywdzę. Przepraszam za te wszystkie zdrady... *przerwałaś mu łapiąc z policzki i patrząc głęboko w oczy*
Ty - Ale Harry, jakie zdrady, jakie krzywdy? Nic takiego sobie nie przypominam.*powiedziałaś lekko się uśmiechając*
Wpatrywał się w ciebie nie dowierzając. Po kilku sekundach zobaczyłaś te piękne dołeczki w jego policzkach i zaczęłaś się śmiać. Wziął cię na ręce, usiadł na łóżku sadzając cię na swoich kolanach i zachłannie całując. Czułaś jakby potrzebował twojej miłości, bliskości, ciepła. Oderwałaś się od niego, zgrabnie posadziłaś Sky u siebie na kolanach i przytuliłaś obie najważniejsze osoby w twoim życiu mówiąc:
Kocham Was
---------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, nie było mnie, ale znowu popsuł mi się komputer, tym razem padł system :/ Ale już mniejsza, czas na ogłoszenia parafialne:
- Chyba zrezygnuję z opowiadania na tej stronie i zamiast niego będą 5 - 7 rozdziałowe historyjki.
- Wydaje mi się, że to mój najlepszy imagin (ale ocenę pozostawiam wam).
- Coś wzięło mnie na imaginy rodzinne i imaginy +18, więc mogą być teraz głównie takie.
- Oprócz pisania własnych będę też tłumaczyła imaginy z j.ang.
To chyba wszystko, na naprawę mojego komputera muszę czekać na przyjazd brata, co może trochę potrwać, ale mam nadzieję, że rozumiecie. Kooocham was i dziękuję za komentarze <3
Ona - Naiwna.
On - Niegodny jej zaufania.
Czyli w skrócie historia naiwnej i zakłamanej miłości.
On - Nadużywa jej zaufanie.
Ona - Kocha, więc wybacza.
Tyle razy słyszałaś żebyś wreszcie go zostawiła, zaczęła życie od nowa, ale ty go kochasz, nie odpuścisz, masz nadzieję, że się zmieni.
On - Korzysta z życia.
Ona - Cierpi, lecz wybacza.
Ale wszystko się zmieniło gdy dowiedziałaś się o pewnej, na ten moment małej, lecz już pokochanej rzeczy. Tak, dokładnie tak jak się domyślasz, jesteś w ciąży. Ale Harry ma zupełnie inne plany.
On - Dowiaduje się i znika z jej życia.
Ona - Zostaje sama.
Od tamtego niefortunnego zdarzenia minął rok, urodziłaś piękną, małą córeczkę której dałaś na imię Skyler. Nie szukałaś go, lecz jak głupia miałaś nadzieję, że wróci. Starasz się zapomnieć, ale nie możesz. Mała ma trzy miesiące i już widać u niej piękne, wręcz fascynujące zielenią oczy.
Mała skończyła roczek, jest bardzo podobna do ojca z tą różnicą, że po tobie odziedziczyła jedynie włosy koloru blond. Te dołeczki, małe już kręcące się loczki, zniewalające spojrzenie i rażący słodkością uśmiech, wszystko to dostała po ojcu. Jest bardzo zdolna, już prawie nauczyła się chodzić bez pomocy, stara się bełkotać pierwsze słowa, jesteś tak bardzo z niej dumna. I zaczęłaś rozumieć, że teraz nie żyjesz dla niego, ale dla niej. Dla tej małej pociechy. Jedyne co było przeszkodą by zapomnieć o Harrym, to wiecznie pytający dziennikarze i paparazzi. Odkąd było widać już dość duży brzuszek, nie dawali ci spokoju, pytali czy to jego dziecko, czy to dlatego się rozstaliście... ty milczałaś. Czasami byli tak nachalni, że musiałaś wzywać policję. Ale teraz to się zmieni. kupiłaś dość duży kawałek ziemi, a na nim domek z wysokim ogrodzeniem, trzema sypialniami, salonem połączonym z kuchnią i jadalnią, dwiema łazienkami, basenem, werandą, małym ogrodzonym placem zabaw i pokojem z profesjonalnym sprzętem fotograficznym. Fotografia to twoja pasja, Harry nie pozwalał ci jej rozwijać, uważał, że mimo iż masz talent to nigdy nie przyda ci się on w prawdziwym życiu.
Pierwszą i główną modelką stała się malutka Skyler, kiedy tylko zaczynała już raczkować. Czasami przychodził i pomagał ci przy sesjach twój przyjaciel gej, Max. Czasami nawet ty stawałaś się jego modelką. Wszystkie zdjęcia zachowywałaś dla siebie, tylko jedno jako zdjęcie profilowe na fb i tt ustawiłaś śmiejącą się i klaszczącą w rączki Skyler.
Dzisiaj zadzwoniła do ciebie bardzo wesoła Danielle, poprosiła o spotkanie i długą, poważną rozmowę. Zjawiła się ucieszona pod twoimi drzwiami i jak tylko zobaczyła w twoich ramionach Skyler zaczęła piszczeć i skakać ze szczęścia, co wyglądało na prawdę komicznie. Przez jakąś godzinkę wypytała cię co teraz robisz, jak sobie radzisz. Opowiedziałaś jej, że jest ci trudno, ale jakoś sobie radzisz. Że już dawno zapomniałabyś o Harrym gdyby nie dziennikarze... No i kiedy tylko zaczęłaś temat Hazzy, próbowała ci wmówić, że się zmienił i że chce cię przeprosić. Ty jedynie pokiwałaś przeciwnie głową, powiedziałaś, że jeśli miała za zadanie tu przyjść i wciskać ci jakiś kit, to lepiej by było żeby wyszła. Danielle momentalnie zrozumiała przekaz i wyciągnęła dłoń, chwyciłaś ją i... zauważyłaś na niej pierścionek zaręczynowy!! (...)
Po długich rozmowach dowiedziałaś się, że Liam wreszcie się jej oświadczył i że ślub odbędzie się za 2 długie miesiące. Postanowiłaś schudnąć by zmieścić się w jaką kolwiek sukienkę. Postanowiłaś zapisać się na zajęcia z pilatesu. w 3 tygodnie schudłaś ok. 12 kilo, a przecież do ślubu jeszcze 5 tygodni.Więc zastopowałaś z ilością ćwiczeń na tydzień, z 5 razy zrobiły się 2 razy w tygodniu, teraz bardziej utrzymywałaś wagę niż ją traciłaś.
Są 3 tygodnie przed tym radosnym dniem, wybrałaś się na duże zakupy. Małej Sky kupiłaś piękną błękitną sukieneczkę i białe buciki, a sobie wybrałaś czarną, mini sukienkę na długi rękaw z, nie ukrywajmy, wielkim dekoltem. Do tego czarne, 14 cm szpilki i nieliczna biżuteria.
Przeglądając się w lustrze spojrzałaś na zegarek. Do ceremonii zostało 40 min więc postanowiłaś się szybko zbierać. Weszłaś spokojnie do kościoła, trzymając malutką Sky na rękach. Do początku ceremonii zostało jeszcze 20 min. nigdzie nie widziałaś chłopców i tak miało zostać do końca. Ale po nie całej minucie pod ołtarzem stanął Liam, a obok jako świadek, Niall. Wsadziłaś małej do buźki smoczek, posadziłaś ją sobie na kolankach i cieszyłaś się niedługo trwającym spokojem. Podbiegła do ciebie bliska płaczu Dan i poprosiła na słowo.
Ty - Dan, co się stało? *zapytałaś z troską delikatnie ją przytulając*
Dan - Moja siostra, która miała być świadkową zaczęła nagle rodzić, a Eleanor nie chce jej zastąpić, Perrie też nie chce i... *przerwałaś jej*
Ty - Dan spokojnie, na pewno znajdziesz kogoś na jej miejsce... *tym razem ona ci przerwała*
Dan - Więc jak? Będziesz moją świadkową? *zobaczyłaś desperację w jej spojrzeniu i odruchowo się zgodziłaś*
Powolnym krokiem zaczęłaś iść w stronę ołtarza. Oczy wszystkich odwróciły się w twoją stronę, ale nie zwróciłaś na to większej uwagi. Gdy doszłaś do ołtarza Liam i Niall przywitali cię gorącymi uściskami i gdy zapytali cię o Sky wskazałaś mamę Dan. Pogadałaś z nimi chwilę, a później rozpoczęła się ceremonia. (...)
Byłaś z małą już na sali, jako świadkowa musiałaś być tam prawie przez cały czas. A to czegoś dopilnować, a to coś poprawić... Nie byłaś na to zbytnio przygotowana, ale jakoś się udało. No i zaraz nastąpi ten ważny moment: pierwszy taniec młodej pary, a później taniec świadków. W myślach cieszyłaś się że świadkiem jest Niall, początkowo miał nim być Harry... tańczyliście w trzy osoby: Ty, Niall i Skyler. W połowie przytulańca dołączyła do was reszta gości. I nagle ktoś wypowiedział przez mikrofon "Odbijamy!". W myślach miałaś cichą nadzieję, że nie będzie to Harry, ale jak na złość, był to on... Uśmiechał się widząc cieszącą się małą Sky, ale ty nie byłaś z tego taka ucieszona. Po zakończeniu piosenki, oderwałaś się z córką od jej 'ojca' przy czym zaczęła płakać, więc poszłaś na górę do pokoi dla gości by ją uspokoić. Położyłaś małą na łóżku i wsadziłaś w buźkę smoczek powoli ją uspokajając. Dla zabicia czasu weszłaś na tt. Cały tt huczał o tym, że ty i Harry do siebie wracacie. 'Ale jak?' mówiłaś sama do siebie. Po krótkim czasie weszłaś w wpis jakiejś fanki, mówiącej, żę 'gdzieś' znalazła ten link. Ale jaki link do cholery?! Weszłaś w podany link i osłupiałaś. Ktoś wstawił tuzin zdjęć jak ty, Sky i Harry tańczycie na weselu. 'Szybcy są' wysyczałaś sama do siebie. Usłyszałaś nieśmiałe pukanie, więc odłożyłaś telefon na półkę i poszłaś otworzyć. Otworzyłaś i gwałtownie zamknęłaś drzwi mocno je przytrzymując. Harry. Zaczął walić w drzwi, mocno szarpać za klamkę i krzyczeć żebyś go wpuściła. Wszystkie te odgłosy rozbudziły Skyler i zaczęła zanosić się płaczem, więc puściłaś drzwi i szybko do niej podbiegłaś. Oczywiście Hazza to wykorzystał. Wpadł do pokoju jak oparzony i już chciał coś powiedzieć kiedy mu przeszkodziłaś.
Ty - Czego chcesz? Dlaczego mnie krzywdzisz? Nie wystarczy ci to, że obarczyłeś mnie obowiązkami samotnej matki?! *dwa ostatnie wyrazy zaakcentowałaś*
Harry - Ale ja cię kocham! *trzasnął drzwiami podchodząc do Ciebie*
Ty - Nie kłam! I tak ci nie uwierzę! *przycisnęłaś Sky mocniej do siebie i tak jak ona zaczęłaś zanosić się płaczem*
Harry - *kucnął przed tobą* Przepraszam. *położył dłonie na twoich kolanach, ale gwałtownie się odsunęłaś* Pozwól mi się wytłumaczyć...
Ty - Nie uważasz, że to już trochę za późno na wyjaśnienia? *powiedziałaś ściszając ton głosu*
Harry - Na miłość nigdy nie jest za późno. *spojrzał na małą a później na ciebie* Mogę? Proszę.
Ty - *przełknęłaś ślinę patrząc mu w oczy; pokiwałaś lekko głową i mu ją podałaś*
Harry - *usiadł obok ciebie na łóżku wpatrując się w córkę* Jest taka malutka...
Ty - I bezbronna.*dodałaś patrząc na ten obrazek i mimowolnie się uśmiechając*
Nastąpiła niezręczna cisza, pokój wypełniał jedynie cichy szept Harry'ego uspakajającego Sky. Zauważyłaś w nim kilka zmian, a dokładnie chodzi o jego charakter. Stał się bardziej delikatny, czuły, wydoroślał. Spodobało ci się to, ale czy możesz mu do końca zaufać? Czy możesz popaść z nim w bezgraniczną miłość?
Wzięłaś głęboki wdech, głośno wypuściłaś powietrze wstając z łóżka i podchodząc do wielkiego, hotelowego okna. Po kilku minutach poczułaś jak powoli wokół twojej talii owijają się ciepłe ręce Hazzy. Czułaś jego oddech na swojej szyi, aż przeszły cię dreszcze.
Harry - Proszę porozmawiajmy. *zaczął ci szeptać do ucha*
Pokiwałaś jedynie twierdząco głową i wróciłaś do wpatrywania się w dal.
Harry - Powiem ci jedynie tyle, że was kocham, bardzo was kocham. Wtedy gdy wyszłaś z walizką, załamałem się choć udawałem silnego. Odeszłaś i to z mojej winy, straciłem coś co nazywają miłością. Mimo, że chciałem cię przeprosić, to nie miałem odwagi. Mimo, że chciałem prosić o drugą szansę, duma była ważniejsza. Mimo, że chciałem się poprawić *usłyszałaś jego szloch* to za każdym razem coś się we mnie łamało i po prostu nie mogłem. Przepraszam, że tyle razy cię okłamywałem i traktowałem jak zabawkę. Sława i chciwość przysłoniły mi widok na życie. Przepraszam. *poczułaś jak wtula się w ciebie mocząc ci ramię, sama płakałaś już na całego*
Odwróciłaś się do niego przodem i owinęłaś ręce wokół jego klatki piersiowej, co raz mocniej płacząc.
Harry - Przepraszam, że nie zwracałem uwagi na to jak cię krzywdzę. Przepraszam za te wszystkie zdrady... *przerwałaś mu łapiąc z policzki i patrząc głęboko w oczy*
Ty - Ale Harry, jakie zdrady, jakie krzywdy? Nic takiego sobie nie przypominam.*powiedziałaś lekko się uśmiechając*
Wpatrywał się w ciebie nie dowierzając. Po kilku sekundach zobaczyłaś te piękne dołeczki w jego policzkach i zaczęłaś się śmiać. Wziął cię na ręce, usiadł na łóżku sadzając cię na swoich kolanach i zachłannie całując. Czułaś jakby potrzebował twojej miłości, bliskości, ciepła. Oderwałaś się od niego, zgrabnie posadziłaś Sky u siebie na kolanach i przytuliłaś obie najważniejsze osoby w twoim życiu mówiąc:
Kocham Was
---------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, nie było mnie, ale znowu popsuł mi się komputer, tym razem padł system :/ Ale już mniejsza, czas na ogłoszenia parafialne:
- Chyba zrezygnuję z opowiadania na tej stronie i zamiast niego będą 5 - 7 rozdziałowe historyjki.
- Wydaje mi się, że to mój najlepszy imagin (ale ocenę pozostawiam wam).
- Coś wzięło mnie na imaginy rodzinne i imaginy +18, więc mogą być teraz głównie takie.
- Oprócz pisania własnych będę też tłumaczyła imaginy z j.ang.
To chyba wszystko, na naprawę mojego komputera muszę czekać na przyjazd brata, co może trochę potrwać, ale mam nadzieję, że rozumiecie. Kooocham was i dziękuję za komentarze <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)