*napisane z wykorzystaniem tłumaczenia piosenki Ashley Tisdale - Not like That
(fragmenty wstawiane nie po kolei)
Czuję się, oh, tak czarująco,
wyglądam fantastycznie.
Czasami jestem niepewna,
czegoś nie potrafię zignorować.
Wszystkie błyskające flesze,
robię co mogę, by się z nimi uporać.
Jestem tylko dziewczyną z sąsiedztwa,
słyszę wszystkie plotki.
Razem Twoim chłopakiem Zayn'em, resztą 1D i ich dziewczynami od kilku tygodni jesteście w centrum uwagi wszystkich mediów. Wszyscy wiedzieli o was wszystko, ale ostatnio media dowiedziały się o twojej chorobie - astmie. Okayy, mogą wiedzieć, ale dlaczego robią z tego taką aferę? Jakieś 'fanki' pisały do Zayn'a żeby z tobą zerwał ponieważ z tą chorobą wiąże się duży stres, ale jedyne co zrobił to zaśmiał się na ta propozycję i specjalnie poświęcał ci jeszcze więcej czasu, o ile to w ogóle możliwe, w końcu mieszkacie razem. Wraz Zayn'em spędziłaś dziś bardzo przyjemy dzień. Pływaliście trochę w basenie, oglądaliście jakieś filmy i telenowele, ugotowaliście obiad (o ile rzucanie jedzeniem można nazwać gotowaniem), graliście w jakieś gry i nie zapominajmy o rozmaitych czułościach. A teraz właśnie szykujecie się do spania. Wyszłaś spod prysznica przepasana ręcznikiem, założyłaś swoją piżamę, umyłaś twarz, zęby i z uśmiechem na ustach zwolniłaś łazienkę dla Zayn'a. Wyminęliście się w drzwiach od łazienki rzucając sobie przyjazne uśmiechy. Po chwili usłyszałaś dźwięk włączonego prysznica i wyszłaś z pokoju bo zachciało ci się pić. A że zrobiło ci się zimno i chciałaś jak najszybciej wrócić do ciepłego łóżka, zbiegłaś ze schodów i wbiegłaś po nich już ze szklanką wody w ręce. Upiłaś łyk i zaczęłaś kasłać, najpierw niewinnie i gdy zdążyłaś tylko odstawić szklankę, rozpoczął się bolesny atak astmy. Myślałaś, że zaraz wykrztusisz swoje własne płuca. Klęczałaś przy łóżku trzymając dłoń na klatce piersiowej, od bólu aż załzawiły ci oczy. Próbowałaś dosięgnąć leków, ale były za daleko, musiałaś czekać na ratunek ze strony Zayn'a. I jak na zawołanie, woda ucichła, a z łazienki jak oparzony wybiegł Zayn w samym ręczniku w kierunku półeczki z lekami. Podał ci leki, posadził powoli na łóżku i ciepłymi słowami starał cię jakoś uspokoić. Gdyby nie on atak mógłby trwać nawet 2 godziny, a trwał jednie kilka minut. Gdy już było po wszystkim spojrzałaś z wdzięcznością na Zayn'a i mocno się w niego wtuliłaś zanosząc się płaczem. To zdarzało się co raz częściej, ale musiałaś z tym żyć. Przez cały wieczór myślałaś o tym co się działo, ale twój chłopak nie dał ci długo myśleć. Wyszedł szybkim krokiem z pokoju i wrócił z twoją czarną mini sukienką bez ramiączek i seledynowymi szpilkami w rękach, rzucił to wszystko na łóżko i kazał ci się przebierać. Zdziwiona zrobiłaś jak chciał. W wyjaśnieniu dostałaś wytłumaczenie, że Zayn nie umie patrzyć jak się zamartwiasz więc idziecie się zabawić do klubu.
Wszystkie dziewczyny w klubie na mnie patrzą.
Poprzez jedno spojrzenie wiem, że chcą być...
być gorące jak ja,
ale to nie, to nie jest tak.
Wszystkie dziewczyny w klubie na mnie patrzą.
Poniżają mnie, bo są zazdrosne,
ale nie jestem, nie jestem taką dziewczyną,
a to nie, to nie mój świat.
Kurczowo trzymałaś Zayn'a za rękę kiedy 'napadli' na was paparazzi. Chłopak puścił twoją dłoń i mocno objął cię w pasie, jakby bał się, że cię straci. Od blasku fleszy przymrużyłaś oczy i przyspieszyłaś kroku, a Zayn poszedł w twoje ślady. W klubie tańczyłaś jedną piosenkę, a drugą odpoczywałaś, nie chciałaś lub raczej nie chcieliście kolejnego ataku. Zayn wypił jednego drinka i na tobie też więcej nie pozwolił, ale rozumiałaś to, martwił się, że stracicie kontrolę i znowu dojdzie do czegoś przykrego. W pewnym momencie twój towarzysz poszedł do toalety, a ty siedziałaś sama przy stoliku popijając sok jabłkowy. Szczęśliwa obserwowałaś co dzieje się w klubie do czasu gdy ktoś zakłócił twój spokój.
*z perspektywy Zayn'a*
Wyszedłem spokojnym krokiem z toalety i poszedłem usiąść przy naszym stoliku. Gdy tylko usiadłem coś mi nie pasowało... Gdzie jest [t.i.]?! Wstałem jak oparzony i szukałem jej po całym klubie, nigdzie jej nie było. Przechodząc obok damskiej toalety usłyszałem jakieś krzyki i coś przemknęło mi przez myśl, że to może być moja dziewczyna... Nie Zayn, nawet tak nie myśl!! Otworzyłem ukradkiem drzwi i ku mojej złości kilku gości dobierało się do mojej przerażonej dziewczyny! Wiedziałem, że sam sobie nie poradzę, więc jak najszybciej pobiegłem do ochrony klubu. Razem wpadliśmy do pomieszczenia rozdzielając towarzystwo. Szybko podbiegłem do płaczącej [t.i.] której znowu zbierało się na atak.
Z - Spokojnie mała, już dobrze, spokojnie, już nikt cię nie skrzywdzi, jestem tu, oddychaj powoli.
Próbowałem ją jakoś uspokoić, lecz atak astmy był nieunikniony. Zaczęła potężnie kaszleć więc jak najszybciej wziąłem ją na ręce i szybkim krokiem starałem się wyjść z klubu, leki zostały w samochodzie. Przerażona w płaczu jedną ręką obejmowała moją szyję, a drugą trzymała się za klatkę piersiową. To jest naprawdę stresujące, ale ją kocham nie poradzi sobie beze mnie.
Co jest dobre nie jestem już bezsilna w życiu.
To sprawia, że jestem silniejsza.
Dostaję to, co mi się podoba
jak szybki kot, nie, nie wyjdziesz z tego, słyszałaś.
Dowiesz się, że jestem taka, jak ty
i robię te same rzeczy co ty.
Typ laski, która uderza w punkt w japonkach,
słuchająca hip-hopu, czujesz mnie?
Dziennikarze nas otoczyli, nie mogłem się dostać do samochodu. Postawiłem ją delikatnie na ziemi, pocałowałem w czoło i zacząłem krzyczeć na paparazzi by się odsunęli. Jeden z nich zrozumiał co mówię i widząc męczącą się dziewczynę pomógł mi dostać się samochodu, podziękowałem mu, posadziłem [t.i.] na siedzeniu, wyciągnąłem ze schowka leki, dałem jej i z piskiem opon odjechałem. Ukradkiem na nią patrzyłem, atak zaczął mijać, ale i tak wydawała się przerażona.
Z - Kochanie, co jest? Przecież już po wszystkim. *zapytałem masując jej kolano*
Ty - Nic, naprawdę nic...
Z - No przecież widzę.
Ty - Patrz na drogę, pogadamy w domu.
Nawet po dotarciu do domu nie chciała powiedzieć o co jej chodzi. Czekałem aż coś powie delikatnie sygnalizując, że chcę wiedzieć o co chodzi, ale nie reagowała. Poszliśmy spać. Nazajutrz chodziła jakaś taka przygaszona, zawsze było w domu głośno, ciągle się śmialiśmy, a dzisiaj? Nawet nie powitała mnie buziakiem rano!
Z - Mała co jest?
Ty - Zayn, naprawdę nic, nie przejmuj się. *chciała wyjść do drugiego pokoju, ale zagrodziłem jej wyjście*
Z - Sama powiesz, czy mam zgadywać?
Nic nie powiedziała, powoli zacząłem się denerwować.
Z - No przecież mi możesz wszystko powiedzieć. Kochanie martwię się.
Ty - No bo... *urwała*
Z - Chodź, usiądziemy *złapałem ją za rękę, usiadłem na kanapie i posadziłem na swoich kolanach* Więc, słucham.
Ty - No znowu będą się czepiać, może naprawdę powinieneś zakończyć nasz związek? Nie cierpię patrzeć jak się o mnie zamartwiasz, jak przestraszony szukasz leków. Wczoraj wszyscy byli świadkiem mojego ataku, wiesz jak się czułam? Jak jakaś ofiara wśród dręczycieli, czułam się jak podczas kiedy próbowali się do mnie dobierać. Z tą różnicą, że w jednym chodziło o gwałt, a w drugim o naruszenie prywatności. *spuściła głowę powoli zanosząc się płaczem*
Z - *wtuliłem ją w siebie* Ale co ty gadasz? Nie mogę zakończyć tak pięknej rzeczy. Twoja choroba nie jest przeszkodą, ona jest umocnieniem naszego związku, sprawdzianem dla naszej miłości. Jakbym miał wybierać między zespołem, a tobą wybrał bym ciebie, chłopcy by zrozumieli i nie mieliby pretensji, wiedzą, że się wzajemnie kochamy. Zrozum, że jesteś dla mnie najważniejsza i jak zrobią z tego aferę to obiecuję, że przejdę się do tych tabloidów i tak im nawciskam, że już nigdy więcej nie napiszą twojego imienia.
Ty - Ooo, dyrektor Zayn wzywa na dywanik? *zaśmialiśmy się i delikatnie pocałowałem ją*
Poruszam się w tajemnicy,
w sposób, który ich ciekawi.
Patrzą w co jestem ubrana,
stoją z boku tylko się gapiąc,
wykorzystują każdą szansę,
by dowiedzieć się z kim się prowadzam.
Marzę tylko, by zobaczyły
jaka jestem w prawdziwym życiu.
*z twojej perspektywy*
Zayn ma rację, nie mogę się zamartwiać, przecież mam najlepszego chłopaka na świecie nie?
*kilka miesięcy później*
Zayn mi się oświadczył, oczywiście powiedziałam tak, chyba całe osiedle słyszało moje krzyki radości. Dzisiaj powiadomiłam go, że zostanie ojcem. Powiedział 'to wspaniale' i zemdlał, a ja w śmiechu powoli go cuciłam. Coś czuję, że będziemy kochającą się rodziną.
---------------------------------------------------------------------------------------
Okeeej, zabijcie mnie, wiem, że zawaliłam koniec, ale nie miałam na niego kompletnie żadnego pomysłu :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz