Siedzisz sama w domu, przy rozgrzanym do czerwoności kominku. Siorbiesz gorącą herbatę, iskierki pojawiające się w ogniu odbijają się w twoich załzawionych oczach. Jesteś zmęczona, wyczerpana. Naciągasz rękawy na okaleczone bezlitośnie ostrą żyletką nadgarstki. Patrzysz na trzaskające pod wpływem temperatury drewno i zastanawiasz się co by było gdyby. Gdybyś nigdy nie poznała Harryego? Gdybyś nigdy nie zgodziła się zostać jego dziewczyną, narzeczoną, żoną? Gdybyś nigdy nie zaszła z nim w ciążę i nie urodziła mu dwójki wspaniałych dzieci? Gdybyś nie wsiadła do tego pieprzonego samochodu? Wiesz tylko jedno. Na pewno było by lepiej. Ten głos na początku, rozsądek, gdy go poznałaś, miał rację. Z tej znajomości nie wyszło nic dobrego. Trwaliście w małżeństwie 4 lata, aż do śmierci jego mamy, Anne.
Zdarzyło się to 3 lata temu. Była to czarna noc. Na zewnątrz lało jak z cebra, pioruny dawały się we znaki już od 15. Sygnał radia co jakiś czas się urywał. Odwoziłaś teściową do domu, do Holmes Chapel. Mimo przerażającej pogody miałyście nadzwyczajnie dobre nastroje. Rozmawiałyście o twoim nowonarodzonym synku, Drake'u. Opowiadałaś jej jak to Harry się nim zachwyca, jak bardzo go kocha. W pewnym momencie się zdekoncentrowałaś. Straciłaś panowanie nad pojazdem. Próbowałaś coś jeszcze zdziałać, lecz nic nie dało się zrobić. Samochód ślizgał się jak po lodowisku, droga była tak mokra. Słyszałaś krzyk Anne, zresztą sama krzyczałaś jak najęta. Jedyne co pamiętasz to potężny wstrząs, ból głowy i utratę przytomności.
Obudziłaś się po dwóch tygodniach w szpitalu. Nie było przy tobie nikogo prócz Liama. Spał na krześle opierając się głową o twoje łóżko. Oczy miał czerwone i podpuchnięte, ale dlacz- i w tym momencie przypomniałaś sobie dla czego. Zastygłaś. Gdzie jest Anne? Czy wszystko z nią dobrze? Jak się czuje? Jak najprędzej odgoniłaś wszystkie myśli i z zamiarem obudzenia Liama, spróbowałaś się ruszyć. Krzyknęłaś z bólu na co Liam spadł z krzesła. Przerażona cichutko przeprosiłaś i zaczęłaś zadawać miliony pytań. W pewnym momencie zamilkłaś, płakałaś na całego. Jedyne co udało ci się wydusić to kilka drobnych słówek.
- Liam, co z Anne?
- [t.i.] tak mi przykro...
- Co? Nie. To nie prawda! *zaczęłaś się wydzierać na cały oddział*
Liam jedyne co robił to starał się uspokoić ciebie jak i siebie. Starał się udawać dzielnego, wstrzymywać łzy. Na myśl przyszedł ci Harry i wasze dzieci. Przecież Harry musi przeżywać koszmar!
- A Harry? Gdzie jest Harry?! Gdzie są Darcy i Drake?!
- Dzieci mieszkają ze mną i Danielle...
- Co dlaczego?! Gdzie jest Harry?!
- [t.i.] uspokój si-
- NIE USPOKOJĘ SIĘ DOPÓKI MI NIE POWIESZ CO SIĘ STAŁO Z MOIM MĘŻEM!
- Harry zniknął.
- Jak to zniknął? Kiedy?
- 4 dni temu. Przywiózł do mnie dzieci pod pretekstem, że idzie się przejść, a tak na prawdę spakował się i wyjechał. Zostawił jedynie kartkę, że nas kocha i przeprasza.
Zaczęłaś jeszcze mocniej płakać. Płakać? Mało powiedziane. Ty zaczęłaś ryczeć. Cała się trzęsłaś. Jak on mógł cię zostawić? Teraz? Samą z 4letnią Darcy i miesięcznym Drake'iem? Ta sytuacja cię przerażała.
Dzisiaj mija 3 rocznica śmierci Anne, Harry nie dał żadnego znaku życia. One Direction wstrzymało działalność. Fani się załamali. Gdy spotykałaś jakąś fankę na ulicy byłaś wyściskiwana. Pozwalały ci wypłakiwać się w ich ramiona. Byłaś, jesteś i będziesz wdzięczna za ich pomoc.
Usłyszałaś płacz 3letniego Drake'a i szybko do niego pobiegłaś. Weszłaś do pokoju chłopca. Jest uderzająco podobny do małego Harryego. Za każdym razem na jak na niego patrzysz masz ochotę płakać. Podeszłaś do jego łóżeczka i wzięłaś chłopczyka na ręce.
- Już, spokojnie, mamusia jest przy tobie, nic ci nie grozi. *płacz zaczął cichnąć*
Do pokoju weszła 7letnia Darcy z misiem w ręce. Misiem od taty. Podbiegła do mnie i wtuliła się w twój brzuch.
- Co się stało Darcy? *pogłaskałam ją wolną ręką po głowie*
- Śnił mi się tata. Śpiewał mi kołysankę, tą którą pamiętam najlepiej. Tą którą ułożył wraz z wujkami.
Łzy pojawiły ci się w oczach. Usiadłaś na podłodze opierając się o lodowatą ścianę. Na kolanach posadziłaś sobie Drake'a, a Darcy usiadła obok ciebie wtulając ci się w ramię.
- Mamo, kiedy tatuś wróci?
- Nie wiem kochanie, nie mam zielonego pojęcia.
- A tatuś zostawił nas, bo byłam niegrzeczna i przestał mnie kochać, prawda?
- Nie! Nawet tak nie mów! Tata kocha was oboje. Po prostu po śmierci babci stwierdził, że potrzebuje trochę czasu dla siebie.
Pocałowałaś ją w czoło i w trójkę zaczęliście zasypiać. Obudził cię dzwonek do drzwi. 'Jest po 22, co ktoś może chcieć o tej porze?' pomyślałaś, wyswobodziłaś się z uścisku córki i odłożyłaś śpiącego chłopca do jego łóżeczka. Bezszelestnie zamknęłaś drzwi od pokoju i zbiegłaś po schodach na dół. Wzięłaś głęboki oddech i otworzyłaś.
- Tak? *uniosłaś wzrok i zdębiałaś, a łzy zaczęły wydobywać się z twoich oczu*
- [t.i.]... *zobaczyłaś jak kąciki jego ust powoli się unoszą*
- H-Harry? *nie dowierzałaś, że to on, że stoi właśnie przed tobą*
- *chciał cię przytulić i pocałować*
- Nie dotykaj mnie! *odepchnęłaś go od siebie*
- Ale kochnie...
- Nie, Harry! Zostawiłeś mnie! Pozwoliłeś bym myślała, że ten wypadek to moja wina! Myślałeś tylko o sobie! Zapomniałeś co ja będę przeżywać! *zaczęłaś bić go po piersi*
- Skarbie najdroższy, posłuch-
- Zamknij się! Zniknij z mojego życia raz na zawsze! Nie chcę cię znać! *trzasnęłaś mu drzwiami przed nosem*
Słyszałaś jak płacze i krzyczy byś wpuściła go do środka, że cię kocha, że przeprasza. Wspomnienia powróciły po raz kolejny. Załamana kuliłaś się na podłodze. Z drżącymi rękami i głosem zadzwoniłaś po chłopaków by przyjechali i go zabrali. Zrobili jak chciałaś. Po półgodzinie krzyki chłopaka ustały, osunął się po drzwiach płacząc. Usłyszałaś głos reszty 1D.
- Harry, chodź, ona i tak ci nie otworzy. *wydukał Louis*
- Ja tu zostaję! Ja chcę być z nią! Dać jej szczęście! Wychowywać nasze dzieci! Byłem samolubny i głupi, ale to się zmieniło... Na prawdę...
Pobiegłaś do łazienki i znowu to zrobiłaś, znowu się skrzywdziłaś. Z krwawiącą ręką zasnęłaś na podłodze w łazience.
Obudziłaś się u siebie w łóżku z zabandażowaną ręką, byłaś osłabiona. Domyśliłaś się, że pewnie chłopcy weszli gdy spałaś i cię ogarnęli. Odgarnęłaś kołdrę z nóg kładąc ją obok siebie, uderzyła cię fala chłodnego powietrza. Wstałaś kładąc stopy na puchatym dywanie. Zaczęłaś kierować się do kuchni by zrobić sobie coś do jedzenia. Na pierwszym stopniu schodów doszedł do twoich uszu śmiech Darcy. Zeszłaś po cichutku po schodach i zaczęłaś ją podsłuchiwać.
- Tatusiu, już nigdy mnie nie zostawisz, prawda?
- Nigdy.
- Obiecujesz?
- Obiecuję skarbie.
- Tata, tata, tata! *zaczął się wydzierać Drake*
Zakryłaś usta dłonią by nie wybuchnąć płaczem. Na marne. Osunęłaś się po ścianie zakrywając dłońmi twarz. Słyszałaś jak do ciebie podbiegają. Wtuliłaś się w Darcy i Drake'a.
- Mamo, nie płacz. Tata wrócił, sama mówiłaś, że jak wróci wszystko będzie dobrze. *przytuliła cię jeszcze mocniej*
- Wiem, że tak mówiłam. Ale tatuś mnie skrzywdził, wiesz? I trudno jest mi się pogodzić z tym, że wrócił.
- Skarbie, *uklęknął przy was* ja was kochałem, kocham i kochać będę. Już nigdy was nie zostawię. Proszę wybacz... *złapał cię za rękę, przez co twoje ciało przeszły przyjemne ciarki*
- Ja, ja nie wiem... *pokręciłaś głową*
- Mamo, proszę... *spojrzałaś po kolei na każdego*
Jedyne na co było cię teraz stać to proste kiwnięcie głową. Cały dzień spędziliście na mieście, nawet fanki wam nie przeszkadzały, cieszyły się razem z tobą. Spędziliście wspaniale czas. Wróciliście do domu ze śpiącymi szkrabami na rękach. Odłożyliście dzieci do łóżek i wzięliście wspólny prysznic, pod którym, jak można się domyślić, dużo się działo. Wróciliście zmęczeni do łóżka, wtuliłaś się w tors męża próbując zasnąć.
- Kochanie? *odezwał się Harry*
- Tak?
- Obiecaj mi coś.
- Co tylko zechcesz. *uniosłaś się na łokciach*
- *chwycił twoje dłonie, wskazał na twoje nadgarstki i spojrzał ci głęboko w oczy* Już nigdy tego nie rób, a szczególnie z mojego powodu, dobrze?
- Dobrze. *uśmiechnął się i czule cię pocałował*
W ten właśnie sposób odrodziło się w tobie szczęście i poczucie bezpieczeństwa.
-----------------------------------------------------------------------------------------
Ok, za dużo piszę o Harrym... Ale nie poradzę, że tyle osób chce z nim dedyka! Chyba kolejne 10 imaginów dedyków które będą o Harrym, zmienię na resztę chłopców. A wiecie co jest najdziwniejsze? Że znudziło mi się pisanie o Hazz.
*le Harry strzela focha xD
Ja: Nie obrażaj się kocie xD
Zdarzyło się to 3 lata temu. Była to czarna noc. Na zewnątrz lało jak z cebra, pioruny dawały się we znaki już od 15. Sygnał radia co jakiś czas się urywał. Odwoziłaś teściową do domu, do Holmes Chapel. Mimo przerażającej pogody miałyście nadzwyczajnie dobre nastroje. Rozmawiałyście o twoim nowonarodzonym synku, Drake'u. Opowiadałaś jej jak to Harry się nim zachwyca, jak bardzo go kocha. W pewnym momencie się zdekoncentrowałaś. Straciłaś panowanie nad pojazdem. Próbowałaś coś jeszcze zdziałać, lecz nic nie dało się zrobić. Samochód ślizgał się jak po lodowisku, droga była tak mokra. Słyszałaś krzyk Anne, zresztą sama krzyczałaś jak najęta. Jedyne co pamiętasz to potężny wstrząs, ból głowy i utratę przytomności.
Obudziłaś się po dwóch tygodniach w szpitalu. Nie było przy tobie nikogo prócz Liama. Spał na krześle opierając się głową o twoje łóżko. Oczy miał czerwone i podpuchnięte, ale dlacz- i w tym momencie przypomniałaś sobie dla czego. Zastygłaś. Gdzie jest Anne? Czy wszystko z nią dobrze? Jak się czuje? Jak najprędzej odgoniłaś wszystkie myśli i z zamiarem obudzenia Liama, spróbowałaś się ruszyć. Krzyknęłaś z bólu na co Liam spadł z krzesła. Przerażona cichutko przeprosiłaś i zaczęłaś zadawać miliony pytań. W pewnym momencie zamilkłaś, płakałaś na całego. Jedyne co udało ci się wydusić to kilka drobnych słówek.
- Liam, co z Anne?
- [t.i.] tak mi przykro...
- Co? Nie. To nie prawda! *zaczęłaś się wydzierać na cały oddział*
Liam jedyne co robił to starał się uspokoić ciebie jak i siebie. Starał się udawać dzielnego, wstrzymywać łzy. Na myśl przyszedł ci Harry i wasze dzieci. Przecież Harry musi przeżywać koszmar!
- A Harry? Gdzie jest Harry?! Gdzie są Darcy i Drake?!
- Dzieci mieszkają ze mną i Danielle...
- Co dlaczego?! Gdzie jest Harry?!
- [t.i.] uspokój si-
- NIE USPOKOJĘ SIĘ DOPÓKI MI NIE POWIESZ CO SIĘ STAŁO Z MOIM MĘŻEM!
- Harry zniknął.
- Jak to zniknął? Kiedy?
- 4 dni temu. Przywiózł do mnie dzieci pod pretekstem, że idzie się przejść, a tak na prawdę spakował się i wyjechał. Zostawił jedynie kartkę, że nas kocha i przeprasza.
Zaczęłaś jeszcze mocniej płakać. Płakać? Mało powiedziane. Ty zaczęłaś ryczeć. Cała się trzęsłaś. Jak on mógł cię zostawić? Teraz? Samą z 4letnią Darcy i miesięcznym Drake'iem? Ta sytuacja cię przerażała.
Dzisiaj mija 3 rocznica śmierci Anne, Harry nie dał żadnego znaku życia. One Direction wstrzymało działalność. Fani się załamali. Gdy spotykałaś jakąś fankę na ulicy byłaś wyściskiwana. Pozwalały ci wypłakiwać się w ich ramiona. Byłaś, jesteś i będziesz wdzięczna za ich pomoc.
Usłyszałaś płacz 3letniego Drake'a i szybko do niego pobiegłaś. Weszłaś do pokoju chłopca. Jest uderzająco podobny do małego Harryego. Za każdym razem na jak na niego patrzysz masz ochotę płakać. Podeszłaś do jego łóżeczka i wzięłaś chłopczyka na ręce.
- Już, spokojnie, mamusia jest przy tobie, nic ci nie grozi. *płacz zaczął cichnąć*
Do pokoju weszła 7letnia Darcy z misiem w ręce. Misiem od taty. Podbiegła do mnie i wtuliła się w twój brzuch.
- Co się stało Darcy? *pogłaskałam ją wolną ręką po głowie*
- Śnił mi się tata. Śpiewał mi kołysankę, tą którą pamiętam najlepiej. Tą którą ułożył wraz z wujkami.
Łzy pojawiły ci się w oczach. Usiadłaś na podłodze opierając się o lodowatą ścianę. Na kolanach posadziłaś sobie Drake'a, a Darcy usiadła obok ciebie wtulając ci się w ramię.
- Mamo, kiedy tatuś wróci?
- Nie wiem kochanie, nie mam zielonego pojęcia.
- A tatuś zostawił nas, bo byłam niegrzeczna i przestał mnie kochać, prawda?
- Nie! Nawet tak nie mów! Tata kocha was oboje. Po prostu po śmierci babci stwierdził, że potrzebuje trochę czasu dla siebie.
Pocałowałaś ją w czoło i w trójkę zaczęliście zasypiać. Obudził cię dzwonek do drzwi. 'Jest po 22, co ktoś może chcieć o tej porze?' pomyślałaś, wyswobodziłaś się z uścisku córki i odłożyłaś śpiącego chłopca do jego łóżeczka. Bezszelestnie zamknęłaś drzwi od pokoju i zbiegłaś po schodach na dół. Wzięłaś głęboki oddech i otworzyłaś.
- Tak? *uniosłaś wzrok i zdębiałaś, a łzy zaczęły wydobywać się z twoich oczu*
- [t.i.]... *zobaczyłaś jak kąciki jego ust powoli się unoszą*
- H-Harry? *nie dowierzałaś, że to on, że stoi właśnie przed tobą*
- *chciał cię przytulić i pocałować*
- Nie dotykaj mnie! *odepchnęłaś go od siebie*
- Ale kochnie...
- Nie, Harry! Zostawiłeś mnie! Pozwoliłeś bym myślała, że ten wypadek to moja wina! Myślałeś tylko o sobie! Zapomniałeś co ja będę przeżywać! *zaczęłaś bić go po piersi*
- Skarbie najdroższy, posłuch-
- Zamknij się! Zniknij z mojego życia raz na zawsze! Nie chcę cię znać! *trzasnęłaś mu drzwiami przed nosem*
Słyszałaś jak płacze i krzyczy byś wpuściła go do środka, że cię kocha, że przeprasza. Wspomnienia powróciły po raz kolejny. Załamana kuliłaś się na podłodze. Z drżącymi rękami i głosem zadzwoniłaś po chłopaków by przyjechali i go zabrali. Zrobili jak chciałaś. Po półgodzinie krzyki chłopaka ustały, osunął się po drzwiach płacząc. Usłyszałaś głos reszty 1D.
- Harry, chodź, ona i tak ci nie otworzy. *wydukał Louis*
- Ja tu zostaję! Ja chcę być z nią! Dać jej szczęście! Wychowywać nasze dzieci! Byłem samolubny i głupi, ale to się zmieniło... Na prawdę...
Pobiegłaś do łazienki i znowu to zrobiłaś, znowu się skrzywdziłaś. Z krwawiącą ręką zasnęłaś na podłodze w łazience.
Obudziłaś się u siebie w łóżku z zabandażowaną ręką, byłaś osłabiona. Domyśliłaś się, że pewnie chłopcy weszli gdy spałaś i cię ogarnęli. Odgarnęłaś kołdrę z nóg kładąc ją obok siebie, uderzyła cię fala chłodnego powietrza. Wstałaś kładąc stopy na puchatym dywanie. Zaczęłaś kierować się do kuchni by zrobić sobie coś do jedzenia. Na pierwszym stopniu schodów doszedł do twoich uszu śmiech Darcy. Zeszłaś po cichutku po schodach i zaczęłaś ją podsłuchiwać.
- Tatusiu, już nigdy mnie nie zostawisz, prawda?
- Nigdy.
- Obiecujesz?
- Obiecuję skarbie.
- Tata, tata, tata! *zaczął się wydzierać Drake*
Zakryłaś usta dłonią by nie wybuchnąć płaczem. Na marne. Osunęłaś się po ścianie zakrywając dłońmi twarz. Słyszałaś jak do ciebie podbiegają. Wtuliłaś się w Darcy i Drake'a.
- Mamo, nie płacz. Tata wrócił, sama mówiłaś, że jak wróci wszystko będzie dobrze. *przytuliła cię jeszcze mocniej*
- Wiem, że tak mówiłam. Ale tatuś mnie skrzywdził, wiesz? I trudno jest mi się pogodzić z tym, że wrócił.
- Skarbie, *uklęknął przy was* ja was kochałem, kocham i kochać będę. Już nigdy was nie zostawię. Proszę wybacz... *złapał cię za rękę, przez co twoje ciało przeszły przyjemne ciarki*
- Ja, ja nie wiem... *pokręciłaś głową*
- Mamo, proszę... *spojrzałaś po kolei na każdego*
Jedyne na co było cię teraz stać to proste kiwnięcie głową. Cały dzień spędziliście na mieście, nawet fanki wam nie przeszkadzały, cieszyły się razem z tobą. Spędziliście wspaniale czas. Wróciliście do domu ze śpiącymi szkrabami na rękach. Odłożyliście dzieci do łóżek i wzięliście wspólny prysznic, pod którym, jak można się domyślić, dużo się działo. Wróciliście zmęczeni do łóżka, wtuliłaś się w tors męża próbując zasnąć.
- Kochanie? *odezwał się Harry*
- Tak?
- Obiecaj mi coś.
- Co tylko zechcesz. *uniosłaś się na łokciach*
- *chwycił twoje dłonie, wskazał na twoje nadgarstki i spojrzał ci głęboko w oczy* Już nigdy tego nie rób, a szczególnie z mojego powodu, dobrze?
- Dobrze. *uśmiechnął się i czule cię pocałował*
W ten właśnie sposób odrodziło się w tobie szczęście i poczucie bezpieczeństwa.
-----------------------------------------------------------------------------------------
Ok, za dużo piszę o Harrym... Ale nie poradzę, że tyle osób chce z nim dedyka! Chyba kolejne 10 imaginów dedyków które będą o Harrym, zmienię na resztę chłopców. A wiecie co jest najdziwniejsze? Że znudziło mi się pisanie o Hazz.
*le Harry strzela focha xD
Ja: Nie obrażaj się kocie xD
Super !!! <3
OdpowiedzUsuń