wtorek, 5 listopada 2013

#72 Louis

Ona? Była wszystkim. Dla niego. Przynajmniej tak jej się wydaje... lub raczej wydawało. Żebyście widzieli zdziwienie na jej twarzy kiedy wyjechał bez pożegnania.

On? Zagubiony w myślach i uczuciach. Samotny. Bije się w pierś za opuszczenie swojej ukochanej. Wydawało mu się, że nie ma wyboru. A jednak.

Wiecie jak to jest kiedy okazuje się, że popełniliśmy błąd, a nie możemy już nic z tym zrobić?
Znacie tą bezradność kiedy chcecie coś naprawić, ale myślicie, że jest za późno?
Powiem jedno, nigdy nie jest za późno na "Przepraszam". Co prawda druga osoba może nas odrzucić, ale przynajmniej się staraliśmy, próbowaliśmy dojść do porozumienia.
Możecie się zgadzać lub nie, lecz czasem trzeba odłożyć dumę na bok, spojrzeć tej osobie w oczy i wyjawić prawdę, oczyścić własne sumienie. Uwierz mi - nie zbłaźnisz się, najwyżej przekonasz się z kim masz do czynienia.

Teraz pewnie część z was się śmieje.

Problem Louisa nie jest rzadko spotykany, ale chodzi o sam fakt. Stchórzył i jest gorzej niż gdyby wyznał prawdę. Bał się i stracił więcej niż przewidywał. Zaczął myśleć co by było gdyby i jeszcze bardziej się pogrążył. Zaniedbał wszystko co uznawał za najważniejsze w swoim życiu - dom, rodzinę, ukochaną żonę i co najważniejsze dwójkę dzieci, które darzy bezgraniczną miłością.

Co zrobił?
Wrócił i zostało mu przebaczone.
Przekonał się, że zaufanie i szczerość to podstawy związku.

***

- [T.i.]? - zawołał po powrocie do domu z pracy.
Po schodach jak na zawołanie zeszła śliczna, brązowooka brunetka. Na jej ustach malował się jak zwykle mały uśmiech.  Zdezorientowała się gdy nie dostrzegła dwójki dzieci u boku męża. Jej pytające spojrzenie spotkało się z natychmiastową reakcją Louisa.
- Dziewczynki zostały u moich rodziców, chcę spędzić z Tobą trochę czasu sam na sam.
Po czym podszedł do wybranki i ucałował jej pełne wargi. Ramiona kobiety owinęły się wokół talii mężczyzny. Delikatne przerwała pocałunek, wtulając się w tors ukochanego. Przeczesał dłonią jej włosy składając na jej czole opiekuńczy pocałunek. Na ich ustach zagościły radosne uśmiechy, wiedzieli, że już wszystko będzie dobrze.

***

Jaki z tego morał?
Nie bójmy się prawdy, ponieważ "nie taki diabeł straszny, jakim go malują."

_______________________________

Wasza Marykhln. X

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz