W zimowy
wieczór siedziałaś na parapecie pijąc gorącą czekoladę. Łzy spływały ci po
policzku. Patrzyłaś przez okno na tańczące płatki śniegu. Położyłaś kubek na parapecie
i wstałaś kierując się w stronę łazienki. Otworzyłaś szafkę i wyciągnęłaś swoją
metalową przyjaciółkę. Wróciłaś do pokoju i znowu usiadłaś. Łzy dalej spływały
po twoim policzku. Dławiłaś się nimi. Ręce trzęsły ci się jak nigdy dotąd ale w
końcu przejechałaś żyletką po ręce. Zasyczałaś z bólu , chociaż byłaś już
przyzwyczajona do tego. Gęsta , ciepła krew spłynęła po parapecie by potem
spaść na ziemię. Zrobiłaś to jeszcze parę razy aż cała twoja ręka i podłoga
zrobiła się czerwona. Zranił cię , i to właśnie cholernie cię bolało. Kochałaś
go , byłaś przy nim taka szczęśliwa. To była jedyna osoba która akceptowała cię taką jaka jesteś . Po kłótni z
rodzicami przeprowadziłaś się do Londynu. Tam właśnie go spotkałaś i zakochałaś
się w nim.
*** ‘
wcześniej’
Pokłóciłaś
się z rodzicami. Powiedzieli ci że cię nienawidzą. Spakowałaś potrzebne rzeczy
. Nic po sobie nie zostawiłaś. Żadnego listu. Nic. Uciekłaś najdalej jak się da. Do miejsca które kochałaś nabardziej.
Szłaś przez
ciemną ulicę Londynu. Miałaś spuszczoną głowę . liczne rany na ręce , a na
policzku gorzkie łzy.
Szurałaś
butami o kamieniste podłoże. Straciłaś wszystkich. Dosłownie. Nie miałaś dla
kogo żyć. Kierowałaś się w stronę pagórka. To tam zawsze przyjeżdżałaś ze swoją
przyjaciółką , jak jeszcze żyła...
Dotarłaś na
miejsce. Stanęłaś na wprost wielkiego dębu , który był początkiem waszej
przyjaźni. Chciałaś sprawdzić jedną rzecz. Przejechałaś ręką bo drzewie i po
omacku wyszukałaś wyrytego w drewnie napisu. Przypomniało ci się że masz
latarkę. Wyjęłaś ją z plecaka i poświeciłaś jeszcze raz szukając go.
Znalazłaś to
czego szukałaś. Napis sprzed pięciu lat.
Było tam napisane : " Always and Forever. Gosia i Natalia."
Łzy jeszcze bardziej spływały ci po policzku. Teraz to ryczałaś. Osunęłaś się
po pniu drzewa i złapałaś twarz z dłonie. Ten napis był wyryty jak miałyście
czternaście lat. Co roku , na niektórych drzewach w parku podpisywałyście się .
Niestety park przestał istnieć . Tak samo jak przyjaciółka... To drzewo i napis
było jedyną żywą pamiątką po was. Po waszej przyjaźni i miłości . Jak to
siostry. Nie miałaś rodzeństwa , rodzice nie raz się kłócili. Nie miałaś
nikogo innego jak Natalie. Ona była twoim wsparciem , ratunkiem . Nieraz miałaś
myśl żeby się zabić . Ale to właśnie ona sprawiała że ta myśl uciekała daleko i
nie powracała. Teraz jej nie masz. Po raz kolejny zostałaś sama. Miałaś już
tego dosyć. Nie ma sensu żyć jak nie ma dla kogo. Po co ? Żeby jeszcze bardziej
popadać w depresje ? Nie.
Zawsze bierzesz je ze sobą . Po tym jak nie ma
twojej przyjaciółki tylko to sprawia ,
że czujesz się lepiej. Tak. Żyletka. Wyciągnęłaś jedną z plecaka. Nie zastanawiając się zrobiłaś trzy głębokie
nacięcia. Twoja twarz zrobiła grymas z powodu bólu. Oparłaś głowę o drzewo i
pozwoliłaś krwi wypływać z twojego ciała. Czułaś jak robi ci się słabo. Powoli
traciłaś przytomność. Zemdlałaś . Myślałaś że umarłaś. Chciałaś żeby tak było.
Byłoby po wszystkim. Nie musiałabyś już dłużej cierpieć...
***
Obudziłaś
się w jakimś pomieszczeniu. Rozglądałaś się po nim i wywnioskowałaś że jesteś w
szpitalu. Do pokoju wszedł doktor.
D: Widzę że
się obudziłaś . To dobrze zadam ci kilka pytań... - przerwałaś mu.
T:Jak się tu
znalazłam? - zapytałaś.
D:Pewien
chłopak znalazł cię nieprzytomną pod drzewem.
T:Długo tu
będę ?
D:Jutro cię
wypiszemy , wszystko jest dobrze... ale powiedz czemu to zrobiłaś? – zapytał
T: Nie
ważne. Jeszcze coś ? – zapytałaś
D; Podaj mi
numer do twoich rodziców .
T: Nie mam
do nich numeru. Zgineli dwa lata temu – skłamałaś . Nie chciałaś żeby twoi
rodzice się o tym dowiedzieli. I tak by nie przyjechali.
D: Oj. Przepraszam.
Masz kogoś bliskiego z kim mogę porozmawiać?
T: Nie , i
lepiej żeby pan nic nie szukał . Jestem pełnoletnia i wiem co robię. Proszę mnie
zostawić. – powiedziałaś oschle.
D: Dobrze. W
takim razie przyjdę potem , jak się uspokoisz.
Wyszedł.
Zostałaś sama. Zaczęłaś znowu płakać. Tak bardzo chciałaś żeby to wszystko się
skończyło. Tak bardzo tego pragnęłaś. Ktoś zapukał do drzwi i nie czekając na
twoją odpowiedź do pokoju wszedł wysoki chłopak o kręconych włosach.
Ch: Hej ,
wszystko w porządku ? – zapytał cichym głosem
T: Kim
jesteś ?
Ch: Jestem
Harry. To ja wczoraj znalazłem cię pod drzewem.
T: Czemu
wtedy tam byłeś ?! – wybuchłaś.
Ch: Czemu
krzyczysz ? Gdyby mnie tam nie było , mogłabyś umrzeć. – powiedział spokojnie
T: Właśnie
oto mi chodziło !
Ch: Chciałaś
się zabić ? – zapytał z niedoważaniem
T: Tak !
Właśnie to chciałam zrobić!
Ch: Ale
czemu? Co się stało – powiedział i usiadł na krześle które stało obok łóżka.
Zaczęłaś
płakać. Z jednej strony nie chciałaś mu mówić , a z drugiej tak . Chłopak
wyglądał na godnego zaufania…
T: Naprawdę
chcesz tego słuchać ? – popatrzyłaś się na niego i zapytałaś a chłopak otarł
twoje łzy.
Ch: Naprawdę
. Martwię się o ciebie. – i uśmiechnął się.
Zaczęłaś mu
opowiadać. A chłopak słuchał i nie mógł uwierzyć…
Ooo, miałaś rację lekko smutny :'c
OdpowiedzUsuńJeśli się nie obrazisz to zmienię czcionkę na mniejszą, bo źle się czyta, dobrze? :D
Ej ja to czytałam na lekcji w szkole to ryczałam :((
OdpowiedzUsuńBoskie *__* rycze jak bóbr
OdpowiedzUsuń:O Boskie!
OdpowiedzUsuńjest świetny ;)
OdpowiedzUsuńpłacze...jak jakaś walnięta...
masz talent !!
Jezu pisz masz niesamowity talent!
OdpowiedzUsuńJeju , dziękuje że tak piszecie ! Dziękuje ♥
OdpowiedzUsuń