niedziela, 2 grudnia 2012

`2 Imagin o Harrym .


                                                        *włącz to*


‘teraz’
W zimowy wieczór siedziałaś na parapecie pijąc gorącą czekoladę. Łzy spływały ci po policzku. Patrzyłaś przez okno na tańczące płatki śniegu. Położyłaś kubek na parapecie i wstałaś kierując się w stronę łazienki. Otworzyłaś szafkę i wyciągnęłaś swoją metalową przyjaciółkę. Wróciłaś do pokoju i znowu usiadłaś. Łzy dalej spływały po twoim policzku. Dławiłaś się nimi. Ręce trzęsły ci się jak nigdy dotąd ale w końcu przejechałaś żyletką po ręce. Zasyczałaś z bólu , chociaż byłaś już przyzwyczajona do tego. Gęsta , ciepła krew spłynęła po parapecie by potem spaść na ziemię. Zrobiłaś to jeszcze parę razy aż cała twoja ręka i podłoga zrobiła się czerwona. Zranił cię , i to właśnie cholernie cię bolało. Kochałaś go , byłaś przy nim taka szczęśliwa. To była jedyna osoba która  akceptowała cię taką jaka jesteś . Po kłótni z rodzicami przeprowadziłaś się do Londynu. Tam właśnie go spotkałaś i zakochałaś się w nim.

*** ‘ wcześniej’

Pokłóciłaś się z rodzicami. Powiedzieli ci że cię nienawidzą. Spakowałaś potrzebne rzeczy . Nic po sobie nie zostawiłaś. Żadnego listu. Nic. Uciekłaś  najdalej jak  się da. Do miejsca które kochałaś nabardziej.

Szłaś przez ciemną ulicę Londynu. Miałaś spuszczoną głowę . liczne rany na ręce , a na policzku gorzkie łzy.
Szurałaś butami o kamieniste podłoże. Straciłaś wszystkich. Dosłownie. Nie miałaś dla kogo żyć. Kierowałaś się w stronę pagórka. To tam zawsze przyjeżdżałaś ze swoją przyjaciółką , jak jeszcze żyła...
Dotarłaś na miejsce. Stanęłaś na wprost wielkiego dębu , który był początkiem waszej przyjaźni. Chciałaś sprawdzić jedną rzecz. Przejechałaś ręką bo drzewie i po omacku wyszukałaś wyrytego w drewnie napisu. Przypomniało ci się że masz latarkę. Wyjęłaś ją z plecaka i poświeciłaś jeszcze raz szukając go.
Znalazłaś to czego szukałaś.  Napis sprzed pięciu lat. Było tam napisane : " Always and Forever. Gosia i Natalia." Łzy jeszcze bardziej spływały ci po policzku. Teraz to ryczałaś. Osunęłaś się po pniu drzewa i złapałaś twarz z dłonie. Ten napis był wyryty jak miałyście czternaście lat. Co roku , na niektórych drzewach w parku podpisywałyście się . Niestety park przestał istnieć . Tak samo jak przyjaciółka... To drzewo i napis było jedyną żywą pamiątką po was. Po waszej przyjaźni i miłości . Jak to siostry. Nie  miałaś rodzeństwa  , rodzice nie raz się kłócili. Nie miałaś nikogo innego jak Natalie. Ona była twoim wsparciem , ratunkiem . Nieraz miałaś myśl żeby się zabić . Ale to właśnie ona sprawiała że ta myśl uciekała daleko i nie powracała. Teraz jej nie masz. Po raz kolejny zostałaś sama. Miałaś już tego dosyć. Nie ma sensu żyć jak nie ma dla kogo. Po co ? Żeby jeszcze bardziej popadać w depresje ? Nie.
 Zawsze bierzesz je ze sobą . Po tym jak nie ma twojej przyjaciółki  tylko to sprawia , że czujesz się lepiej. Tak. Żyletka. Wyciągnęłaś jedną z plecaka.  Nie zastanawiając się zrobiłaś trzy głębokie nacięcia. Twoja twarz zrobiła grymas z powodu bólu. Oparłaś głowę o drzewo i pozwoliłaś krwi wypływać z twojego ciała. Czułaś jak robi ci się słabo. Powoli traciłaś przytomność. Zemdlałaś . Myślałaś że umarłaś. Chciałaś żeby tak było. Byłoby po wszystkim. Nie musiałabyś już dłużej cierpieć...

***

Obudziłaś się w jakimś pomieszczeniu. Rozglądałaś się po nim i wywnioskowałaś że jesteś w szpitalu. Do pokoju wszedł doktor.
D: Widzę że się obudziłaś . To dobrze zadam ci kilka pytań... - przerwałaś mu.
T:Jak się tu znalazłam? - zapytałaś.
D:Pewien chłopak znalazł cię nieprzytomną pod drzewem.
T:Długo tu będę ?
D:Jutro cię wypiszemy , wszystko jest dobrze... ale powiedz czemu to zrobiłaś? – zapytał
T: Nie ważne. Jeszcze coś ? – zapytałaś
D; Podaj mi numer do twoich rodziców .
T: Nie mam do nich numeru. Zgineli dwa lata temu – skłamałaś . Nie chciałaś żeby twoi rodzice się o tym dowiedzieli. I tak by nie przyjechali.
D: Oj. Przepraszam. Masz kogoś bliskiego z kim mogę porozmawiać?
T: Nie , i lepiej żeby pan nic nie szukał . Jestem pełnoletnia i wiem co robię. Proszę mnie zostawić. – powiedziałaś oschle.
D: Dobrze. W takim razie przyjdę potem , jak się uspokoisz.
Wyszedł. Zostałaś sama. Zaczęłaś znowu płakać. Tak bardzo chciałaś żeby to wszystko się skończyło. Tak bardzo tego pragnęłaś. Ktoś zapukał do drzwi i nie czekając na twoją odpowiedź do pokoju wszedł wysoki chłopak o kręconych włosach.
Ch: Hej , wszystko w porządku ? – zapytał cichym głosem
T: Kim jesteś ?
Ch: Jestem Harry. To ja wczoraj znalazłem cię pod drzewem.
T: Czemu wtedy tam byłeś ?! – wybuchłaś.
Ch: Czemu krzyczysz ? Gdyby mnie tam nie było , mogłabyś umrzeć. – powiedział spokojnie
T: Właśnie oto mi chodziło !
Ch: Chciałaś się zabić ? – zapytał z niedoważaniem
T: Tak ! Właśnie to chciałam zrobić!
Ch: Ale czemu? Co się stało – powiedział i usiadł na krześle które stało obok łóżka.
Zaczęłaś płakać. Z jednej strony nie chciałaś mu mówić , a z drugiej tak . Chłopak wyglądał na godnego zaufania…
T: Naprawdę chcesz tego słuchać ? – popatrzyłaś się na niego i zapytałaś a chłopak otarł twoje łzy.
Ch: Naprawdę . Martwię się o ciebie. – i uśmiechnął się.
Zaczęłaś mu opowiadać. A chłopak słuchał i nie mógł uwierzyć…

7 komentarzy:

  1. Ooo, miałaś rację lekko smutny :'c
    Jeśli się nie obrazisz to zmienię czcionkę na mniejszą, bo źle się czyta, dobrze? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej ja to czytałam na lekcji w szkole to ryczałam :((

    OdpowiedzUsuń
  3. jest świetny ;)
    płacze...jak jakaś walnięta...
    masz talent !!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu pisz masz niesamowity talent!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju , dziękuje że tak piszecie ! Dziękuje ♥

    OdpowiedzUsuń